Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

sobota, 31 lipca 2010

Krótki cykl o pożytkach korzystania z katolickich mass mediów – cz. 3


   Dzisiaj chciałbym zachęcić do słuchania i tworzenia programu, który nosi nazwę Rozmowy niedokończone. Rozmowy, bo rozmawiają goście w studio i Polacy - z Polski i z zagranicy. Trwa dialog Rodaków.
   Program cenny, bo omawiane są kwestie o Bogu, o człowieku, o Kościele, o rzeczywistości, w której człowiek żyje - zagadnienia małżeńskie, rodzinne, wychowawcze, teologiczne, etyczne, społeczne, gospodarcze, finansowe, polityczne, samorządowe, historyczne, patriotyczne, filozoficzne, artystyczne itd. Uniwersytet światowy!
   Głos  zabierają biskupi, kapłani, osoby zakonne, świeccy, intelektualiści, ludzie kultury, nauki, politycy, publicyści, redaktorzy, historycy, artyści, pedagodzy, wychowawcy, socjologowie, psychologowie, lekarze, specjaliści z rożnych dziedzin, cały szereg ludzi dorosłych i młodych, dzięki którym Radio Maryja może docierać do Polaków na całym świecie.
   Oto tylko niektóre uczelnie, których przedstawiciele dają się słyszeć na antenie: Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Politechnika Krakowska, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytet Poznański, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Polska Akademia Nauk, Szkoła Główna Handlowa, Akademia Medyczna we Wrocławiu, Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej Medialnej w Toruniu i inne. Bogata oferta programowa!
   Rozmowy Niedokończone prowadzone są prawie codziennie - w Telewizji Trwam o godz. 18.15 a w Radio Maryja o godz. 18.15 i 21.40.
   Kto nie mógłby słuchać w godzinach transmisji, ten może słuchać w dowolnym czasie, odtwarzając poszczególne audycje z bogatego archiwum dźwiękowego Rozmów niedokończonych, jakie znajdziemy na internetowej stronie Radia Maryja.
  
   Słucham - poznaję - zachęcam innych...
   

piątek, 30 lipca 2010

Krótki cykl o pożytkach korzystania z katolickich mass mediów - cz. 2

   Drugi program, który chciałbym polecić miłym Czytelnikom to Polski punkt widzenia, nadawany codziennie w dni powszednie o godz. 21.40, powtarzany następnego dnia o godz. 4.40 i 9.30.
   Również i dzięki temu programowi możemy usłyszeć głosy ludzi kompetentnych, dotyczące różnych aspektów bieżących spraw, wydarzeń i problemów.
   Dyskrecja i kultura osobista prowadzących redaktorów sprzyjają spokojnemu odbiorowi treści. Dużym atutem jest forma prowadzenia rozmów: zaproszeni goście mogą się spokojnie wypowiedzieć, nie ma niegrzecznego przerywania, przekrzykiwania się czy irytującego równoczesnego mówienia.
   Ten program publicystyczny to jedna z cenniejszych propozycji Telewizji Trwam.
   Przy okazji chciałbym przypomnieć, że wszystkie programy nadawane w Telewizji Trwam i w Radio Maryja możemy odbierać bezpośrednio ze stron internetowych.
  
   Słucham - poznaję - zachęcam innych...
   

czwartek, 29 lipca 2010

Krótki cykl o pożytkach korzystania z katolickich mass mediów - cz. 1

   Z pewnością nie muszę miłych Czytelników przekonywać do katolickich mass mediów. Ich doniosła rola w kształtowaniu naszych postaw wobec rzeczywistości jest oczywista. W dniach wakacyjnych chcę zasygnalizować kilka programów, które uważam za szczególnie cenne i pożyteczne.
   Pierwsza audycja to Aktualności dnia, nadawana codziennie w dni powszednie o godz. 13.10 i 16.00.
   Dzięki temu programowi możemy usłyszeć głosy ludzi kompetentnych, dotyczące bieżących spraw, wydarzeń i problemów Polski, Kościoła i świata. Często usłyszymy głosy nieobecne w innych mass mediach. Ta audycja daje nam możliwość poznawania rzeczywistości, w której żyjemy. Szerokie spektrum tematyczne!
   Komu obowiązki nie pozwalają słuchać w godzinach transmisji, ten może słuchać w czasie dowolnym, odtwarzając poszczególne głosy z bogatego archiwum dźwiękowego Aktualności dnia, jakie znajdziemy na internetowej stronie Radia Maryja.
   
   Słucham - poznaję - zachęcam innych...
  

środa, 28 lipca 2010

Kulturalnie, ale się pchać...

   Aby realizować dobro i pozostać wiernym Prawdzie, potrzebna jest odwaga i wytrwałość. Odnosi się ta reguła zarówno do osobistych kontekstów życia rodzinnego, jak i do najszerszych struktur życia społecznego, politycznego, publicznego. "Bądź odporny, jak kowadło uderzane młotem" - pisał przed swoją męczeńską śmiercią św. Ignacy Antiocheński do swojego ucznia, również prześladowanego.
   Bardzo trafna i sympatyczna jest myśl, którą prywatnie powiedział Jan Paweł II o. Tadeuszowi Rydzykowi: "Widzę, że nawet w Kościele, aby coś dobrego zrobić, trzeba się pchać. Kulturalnie, ale się pchać."
   Powiedzmy to biblijnie: "Miłość Chrystusa przynagla nas" (2 Kor 5,14).
  

wtorek, 27 lipca 2010

Konieczność nawrócenia

   Pan Jezus komentował bieżące wydarzenia. W ich kontekście podawał naukę prowadzącą do życia wiecznego.
   Świat dzisiejszy jest pełen głosów ludzkich. One, w sprawach najistotniejszych, nie niosą zbawczej Prawdy. Prawdą jest Słowo Boże.
   Parada nieczystości. Inspiracja jest demoniczna - bez wątpliwości. Śmierć duszy - bo jest grzech śmiertelny, wiele grzechów. Śmierć ludzi - bo zginęli ludzie.
   Nie silę się na subiektywistyczne komentarze. W tych poważnych kwestiach jedynie istotne jest to, co mówi Chrystus. W Ewangelii czytamy Słowo poważne:
   "W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie»." (Łk 13,1-5).
  
   Dr Mieczysław Guzewicz dzisiaj, na antenie Radia Maryja i Telewizji Trwam, powiedział do małżonków i rodziców wiele pożytecznych zdań. Człowiek godny szacunku jako mąż, ojciec, nauczyciel zatroskany o szerzenie prawdy o małżeństwie. Niestety, pod koniec audycji, odpowiadając na głos jakiegoś dość kulturalnego niedowiarka, nie ustrzegł się poważnego błędu subiektywizmu, fałszującego przekaz Ewangelii. Nawiązując do nierozerwalności małżeństwa i do prawd ostatecznych o życiu wiecznym, o niebie, czyśćcu i piekle, powiedział, że prawdy wiary są dla nas, wierzących.
   Otóż, Panie Doktorze, to jest poważny błąd! Pan Jezus jasno mówi: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem." (Mt 28,19-20). Prawdy wiary są dla wszystkich ludzi! Pan Bóg je kieruje do wszystkich za pośrednictwem Kościoła Katolickiego. Objawiają one rzeczywistość taką, jaka ona jest, a nie taką, jaka jest kogoś opinia na ten temat. Prawdy wiary interpelują wszystkich i każdy człowiek jest zobowiązany do ich przyjęcia. To, że niektórzy nie przyjmują tych prawd (np. o istnieniu piekła), to jest ich problem, którego perspektywą jest potępienie wieczne. Nie jest tak, że według wierzących niebo i piekło istnieją. Niebo i piekło istnieją obiektywnie, zupełnie niezależnie od czyichś opinii czy poglądów. Jeden kapłan powiedział kiedyś do kogoś dosadnie i z poczuciem humoru: "Co ty myślisz, że istnienie Pana Boga zależy od Twojej wiary czy niewiary?" To jest też kwestia epistemologiczna i kwestia wiarygodności źródeł.
   Kiedyś upomniałem po bratersku pewnego kapłana egzorcystę, który na antenie innego radia, na pytanie, czy istnieje szatan, odpowiedział: "Dla mnie istnieje". To jest dyskwalifikacja. Jak widać, choroba subiektywizmu dosięga i kapłanów. Szatan istnieje obiektywnie, niezależnie od jakichkolwiek opinii - czy to najbardziej pobożnych egzorcystów czy najbardziej bezbożnych ateistów. Kapłan się nie obraził :) Ufam, że odpowiada teraz trafnie, tak jak powinien odpowiedzieć mężczyzna myślący i wierzący: "Szatan istnieje".
   Przykro mi, że w katolickim radiu, które ma ogromne zasługi w głoszeniu Słowa Prawdy, zdarzył się taki fałsz. Trudno. Kończąc ten wątek przywołam poważne słowa Pana Jezusa:
   "I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16,15-16).
   Nic nie dodam. Kto czyta, niech rozumie.
   I proszę pokornie: nie rozwadniajmy zwartej i surowej - zawsze dobroczynnej - Prawdy Bożej. Obiektywnej. To Pan Bóg mówi!
    
   O kulisach i celach organizatorów parad nieczystości możemy doczytać tutaj:
   Kliknij - przeczytaj - posłuchaj!
    

poniedziałek, 26 lipca 2010

Rodzinnie

   Nasza genealogia jest Boża. Należymy do wielkiej rodziny Świętych. Więzami wiary jeteśmy związani z Kościołem triumfującym w Niebie. To jest tajemnica świętych obcowania - communio sanctorum.
   Dzisiejsze wspomnienie świętych Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny, skłania do wdzięczności wobec Pana Boga za dar rodziny i do docenienia obecności dziadków i ludzi starszych w rodzinie.
   Święci to ludzie zaprzyjaźnieni z Niebem - już tu, na ziemi. Przesympatyczny rodzinny tekst o Matce Bożej znalazłem w jednym z kazań św. Jana Marii Vianneya, świętego proboszcza z Ars:
   „Myślę, że Maryja odpocznie dopiero wtedy, kiedy ten świat się skończy. Dopóki jednak on istnieje, Matka Boża wciąż jest wzywana przez swoje dzieci i nie ma chwili wytchnienia. A ma przecież tak bardzo dużo dzieci: stale musi biegać, by wszystkich ich doglądać.”
   Po takich słowach nie pozostaje nam nic innego, jak wzywać Matkę Bożą we wszelkich potrzebach, z prostotą, z zaufaniem i z miłością serdeczną - rodzinną.
   

niedziela, 25 lipca 2010

Kazanie o modlitwie na XVII Niedzielę per annum, rok C


Czynię wyjątek i upubliczniam kazanie, które wygłosiłem dzisiaj - w nadziei, że słowo nie będzie bezużyteczne dla cierpliwego Czytelnika.
Przy okazji: w ramach stopniowego rozbudowywania mojego bloga zainaugurowałem dział "Dla kierowców". Zapraszam. Teraz już tekst kazania.

* * *

„Człowiek naszego stulecia ma więcej czasu. Medycyna przedłuża ludzkie życie. Ale czy naprawdę człowiek współczesny posiada więcej czasu? Może to nie człowiek posiada więcej czasu, ale raczej czas posiadł bardziej człowieka? Większość ludzi najmniej czasu ma dla Boga. Twierdzą, że muszą go mieć dla siebie. Tymczasem - czy istotnie mamy czas dla siebie? Chyba tego czasu najbardziej nam brak. Życie płynie jakby obok nas. Może więc prawdziwym czasem człowieka jest ten czas, który mamy dla Boga?
Jezus Chrystus miał czas dla Boga, a teraz w Nim ma czas Bóg.
Czy nie powinniśmy zatroszczyć się o to, żeby mieć znów czas dla Boga, uczynić nasz czas Bożym czasem? Wiele bowiem przemawia za tym, że czas, który zamykamy przed Nim, pochłania w końcu nas samych. Tylko ten czas, który mamy dla Boga, daje nam także czas dla człowieka, a przez to wolność prawdziwą." (Kard. J. Ratzinger, Dogma und Verkündigung, cyt. za: Służyć prawdzie, 31 XII).
Tak pisał przed laty kard. Ratzinger.

Temat modlitwy, spotkania z Bogiem to centralny wątek dzisiejszych czytań biblijnych. Modlił się Abraham, modlił się Pan Jezus, modlili się Jego uczniowie i prosili: „Panie, naucz nas modlić się” (Łk 11,1).
Skoro mówimy o modlitwie, to mówimy o duszy ludzkiej. Dusza ludzka jest nieśmiertelna. Dusza jest szczególną przestrzenią spotkania z Bogiem. Poza Bogiem, bez Boga człowiek nie może w pełni żyć, funkcjonować, poznawać sensu i celu swojego życia. Pisze jeden z teologów: „Przypomina się tu obraz użyty przez św. Augustyna, który powiedział, że egzystencja ludzka jest tak zbudowana, że Bóg stanowi jej punkt konstrukcyjny, na którym się zasadza. Jeśli więź z tym punktem jest w porządku, wtedy wszystkie części harmonizują ze sobą w sensownej całości. Jeśli zaś owa więź się rozpada, wtedy i wszystko inne się rozpada i pozostają tylko strzępy." (Kard. J. Ratzinger, Dogma und Verkündigung, cyt. za: Służyć prawdzie, 11 III).
   Ojciec święty Benedykt XVI przed laty zauważył z przenikliwością i powagą: „Modlitwa straciła dziś jakby w Kościele swe oczywiste znaczenie. Musimy więc na nowo odnaleźć drogę do Boga słuchającego i przemawiającego, a raczej musimy przyjąć dar tej drogi.” (Kard. J. Ratzinger, Die Hoffnung des Senfkorns, cyt. za: Służyć prawdzie, 1 X).
      Jeden z teologów słusznie zauważył, że nawet liturgia staje się dzisiaj w niektórych środowiskach coraz bardziej faktem socjalnym (tylko relacje horyzontalne - braterskie) a coraz mniej spotkaniem z Bogiem (zanik relacji wertykalnej - z Bogiem).
Dzisiaj wielu ludzi gada o Panu Bogu, o Kościele, o wierze, o moralności. Ale co innego jest gadać o Panu Bogu, a co innego jest gadać z Panem Bogiem. Co innego jest gadać o Panu Bogu, a co innego jest wierzyć w Pana Boga i wierzyć Panu Bogu. Niektórzy to mylą i zdaje im się, że gadanie na tematy wiary to to samo, co wiara - a są to dwie diametralnie różne sprawy. To widać w wielu mass mediach, wśród polityków, w rozmowach różnych. Przykład pierwszy z brzegu. Ktoś mówi: „Jestem katolikiem, ale w sprawie in vitro mam swoje poglądy”. „Jestem katolikiem, ale w sprawie tolerancji mam swoje poglądy.” „Jestem katolikiem, ale w sprawie antykoncepcji mam swoje poglądy.” „Jestem katolikiem, ale w sprawie wtrącania się Kościoła do polityki mam swoje poglądy.” To są klasyczne wypowiedzi ludzi, którzy gadają. Ale Panu Bogu nie wierzą. Ateizm w praktyce! To jest problem. Przypominają się tu słowa św. Pawła, który już dwa tysiące lat temu zetknął się z podobnym problemem i tak radził młodemu biskupowi, Tymoteuszowi:
„Jak prosiłem cię, byś pozostał w Efezie, kiedy wybierałem się do Macedonii, tak proszę teraz, abyś nakazał niektórym zaprzestać głoszenia niewłaściwej nauki, a także zajmowania się baśniami i genealogiami bez końca. Służą one raczej dalszym dociekaniom niż planowi Bożemu zgodnie z wiarą. Celem zaś nakazu jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej. Zboczywszy od nich, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie. Chcieli uchodzić za uczonych w Prawie nie rozumiejąc ani tego, co mówią, ani tego, co stanowczo twierdzą.” (1 Tm 1,7).
Tacy ludzie często uważają się za w gruncie rzeczy porządnych ludzi i za katolików. A jakże.
Poznawanie Boga i poznawanie Prawdy wymaga spełnienia dwóch warunków. Po pierwsze: solidnej, uczciwej, nieuprzedzonej pracy naszego rozumu, sięgania do wiarygodnych źródeł. Więc zapytajmy się dzisiaj jasno: Co czytam? Czego słucham? Jakie telewizje oglądam? Jakich ludzi słucham? Jakich mam mistrzów? Czy czytam codziennie i rozważam Słowo Boże? Czy czytam i rozważam życiorysy Świętych? Czy studiuję naukę Kościoła w jej rozlicznych aspektach dotyczących różnych dziedzin ludzkiego życia?
Po drugie: poznawanie Boga i poznawanie Prawdy wymaga wiary, ufności, osobistej więzi z Bogiem. Benedykt XVI, przed wielu laty, zanim jeszcze został papieżem, tak pisał:
„Człowiek jest tak stworzony, że tylko sam Bóg mu wystarczy. Wszystko inne jest zbyt małe. Gdy w życiu straci z oczu Boga, staje się podobny do człowieka, który zbudował dom, a zapomniał zrobić w nim okna. Niczego nie widzi i brak mu tlenu, który pozwala mu oddychać. Gdy modlitwa staje się dla nas nudna lub w ogóle nie potrafimy się modlić, jest to znak alarmujący. Zwraca nam uwagę, że coś w mechanizmie naszego życia jest zepsute. Kto się nie modli, osobiście się nie modli, ten nie może też zachować wiary w Boga, ponieważ Bóg, który jest bez znaczenia dla naszego życia, nie jest Bogiem, ale Nikim. Od tego, czy umiemy się modlić czy nie, zależy, czy staniemy się ateistami lub czy Bóg pozostanie obecny wśród nas.
Modlitwa i poznanie Boga to rzeczy nierozłączne. Charles de Foucauld, od którego wywodzą się Mali Bracia i Małe Siostry, odmawiał przed swoim nawróceniem niezwykłą modlitwę: «Mój Boże, jeśli istniejesz, spraw, abym Cię poznał». Nawet gdy nasza wiara i poznanie są niedostateczne, powinniśmy trwać przy Nim, nie odchodzić od Niego, dobijać się niejako do Jego drzwi, aż otworzy.” (Kard. J. Ratzinger, Münchener Katholische Kirchenzeitung, 18.3.79, cyt. za: Służyć prawdzie, 8 VI).
Człowiek, który się nie modli może tylko gadać na tematy religijne. Tylko głowa. Ale brak serca. Ateista-liberał przesuwa, usuwa, eliminuje Krzyż. Wierzący, modlący się - przed Krzyżem uklęknie. Człowiek, który zna Pana Boga z bliska, z modlitwy, z osobistych codziennych spotkań dobrze wyczuwa, co jest dobre, co jest słuszne, co jest Bogu miłe. „Jakie ma Pan poglądy w sprawach wiary?” – „Takie, jakie Pan Bóg objawił i Kościół do wierzenia podaje”. „Jakie ma Pani poglądy w sprawach moralnych?” – „Takie, jakie Pan Bóg objawił i Kościół do wierzenia podaje”. To są wypowiedzi ludzi wierzących. Wszystko inne pochodzi od Złego.
Bracia i siostry, bierzmy się do roboty solidnie. Zacznijmy się wreszcie modlić, zacznijmy Pana Boga traktować poważnie, zacznijmy wreszcie Panu Bogu wierzyć, zacznijmy wierzyć Panu Bogu bardziej niż ludziom, zacznijmy wreszcie myśleć i mówić po Bożemu, a nie według żenujących reguł politycznej poprawności czy kultu bożka nie-świętego spokoju.
Mamy sami żyć blisko Boga i pomagać innym, aby Boga odnajdywali i dla Niego żyli, przyjmując dar zbawienia.
Dzisiejsza liturgia Słowa ukazuje nam jeden z konkretnych sposobów prowadzenia ludzi do Boga i ocalenia ich przed potępieniem wiecznym. Ten sposób to modlitwa: modlitwa za innych ludzi, modlitwa wstawiennicza. Wstawiamy się do Boga za naszymi bliźnimi, aby Bóg ich ocalił. Abraham modli się do Boga, więcej: targuje się z Bogiem, wstawiając się za mieszkańcami Sodomy i Gomory, którzy popełniali straszliwe grzechy nieczyste. Dosięgła ich kara Boża. Tu nie ma żartów. Abraham modlił się za grzeszne miasta, ale niestety nie znalazło się tam nawet dziesięciu sprawiedliwych.
Mamy we wspaniałej historii Kościoła wiele przykładów skutecznej modlitwy zanoszonej do Pana Boga za bliźnich. Św. Monika przez wiele lat modliła się ze łzami w oczach o nawrócenie swojego syna, Augustyna, który, zanim się nawrócił, prowadził bardzo grzeszne życie i wiele zgryzot sprawił swojej matce. Monika, wytrwałą i ufną modlitwą, wyprosiła mu łaskę nawrócenia i został świętym - Patronka matek zatroskanych o nawrócenie swoich dzieci!
Św. siostra Faustyna niejednokrotnie, pouczona Bożym oświeceniem, modliła się i ofiarowywała swoje cierpienia za konkretne osoby, zagrożone grzechem i potępieniem wiecznym.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku na Filipinach, wobec tragicznych wydarzeń, grożących powszechnym rozlewem krwi, wierzący kardynał Sin wezwał siostry klauzurowe a następnie naród filipiński, szczególnie mieszkańców stolicy - Manili, do modlitwy różańcowej. Ludzie wyszli na ulice. Dwa miliony modlących się powstrzymało czołgi i niechybny rozlew krwi. Pokojowe zwycięstwo modlitwy. Zwycięstwo Boga!
W Fatimie Matka Boża wzywała usilnie: „módlcie się wiele za grzeszników”.
Módlmy się. Módlmy się osobiście, módlmy się w rodzinach. Włączajmy Radio Maryja. Tam jest codziennie transmitowana Msza święta, Różaniec, Jutrznia, o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego - poprzedzona fragmentem Dzienniczka św. s. Faustyny w znakomitej interpretacji aktorki scen warszawskich Haliny Łabonarskiej a o godz. 21.00 Apel Jasnogórski z kaplicy cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Trwa codzienna modlitwa Polaków w kraju i na emigracji. Złota nić modlitwy! Wypraszajmy łaski dla naszej ojczyzny, dla Kościoła i świata, dla naszych rodzin i dla nas samych. Módlmy się!
Wiele jest dzisiaj zła, są źli ludzie, są wyrachowani i cyniczni, bezwzględni politycy. Są i ludzie zagubieni. Coraz więcej ludzi młodych studiuje a coraz mniej młodych jest w kościele. Trzeba się modlić. Jak możemy, ratujmy ich naszą ufną i wytrwałą codzienną modlitwą. Pamiętajmy, że być chrześcijaninem to troszczyć się o dobro innych a szczególnie o zbawienie innych: w rodzinie, w sąsiedztwie, w miejscu pracy, gdziekolwiek spotykamy człowieka. Gdy nie wiemy, co robić, chwyćmy za Różaniec. Gdy się bierze Różaniec do ręki już łaski płyną. Św. Jakub jasno pisze w swoim liście: „módlcie się jeden za drugiego” (Jk 5,16).
Wzywa nas Ojciec Święty: „Nie dać się zbałamucić przez tych, którzy nie mają czasu, którzy cały czas poświęcają tylko sobie, oto jest zadanie nas chrześcijan w tej historycznej godzinie, zadanie, które powinniśmy cierpliwie i spokojnie wziąć na siebie. […] Gdy więc nie możemy nic więcej, jak tylko milcząco zwracać się do Boga, czyńmy to, a przekonamy się, że to modlitewne milczenie przemieni się, przemieni nas […].” (Kard. J. Ratzinger, Dogma und Verkündigung, cyt. za: Służyć prawdzie, 23 IX).
Trzeba się modlić wytrwale. Codziennie. Niektórzy się zniechęcają. Ktoś mówi: „Modliłam się i Pan Bóg mnie nie wysłuchał”. Jeszcze raz przywołajmy słowa kardynała Ratzingera:
„Tylko ten, kto w cierpliwości trwa przed milczącym Bogiem – a może trzeba będzie trwać bardzo długo – modli się prawdziwie. Tak jak człowieka można poznać tylko wtedy, kiedy dzieli się z nim kawał życia, tak nie może być mowy o modlitwie, gdy tylko w jakiejś potrzebie zwracamy się na krótką chwilę do Boga. Modlitwą jest trwanie przed Nim, pukanie do Jego drzwi, właśnie wtedy, kiedy wydaje się nam, że nie słyszy. Tylko w ten sposób będziemy zdolni rozpoznać w ogóle dar ponad dary, Jego Dar: Ducha Świętego; tylko wtedy będziemy zdolni pytać o to, co Bóg daje, i przyjąć to – dar, od którego zależy prawdziwie życie nasze i świata. Poczujemy się w końcu zmuszeni przyswoić sobie prośbę uczniów: Panie naucz nas się modlić. Potrzebujemy modlitwy, żyjemy modlitwą, ale nie umiemy się modlić. [Panie,] Ty naucz nas modlitwy, Ty sam.” (Kard. J. Ratzinger, Gottes Antlitz suchen, cyt. za: Służyć prawdzie, 14 VI).
Gdy będziemy tak się modlić, niejeden raz - może po wielu latach - zobaczymy owoce naszej modlitwy i będziemy mogli z radością i wdzięcznością powiedzieć tak, jak dzisiaj Psalmista: „Pan mnie wysłuchał, kiedy Go wzywałem”.

Dzisiaj wspominamy św. Krzysztofa, patrona kierowców. Więc jeszcze krótkie słowo do kierowców. Zanim wyruszymy w drogę zawsze uczyńmy z szacunkiem znak Krzyża i wezwijmy wstawiennictwa patrona kierowców, choćby najprostszym zawołaniem: Św. Krzysztofie, módl się za nami!
W Rzymie, w kościele del Gesù, znajduje się szczególne malowidło: obraz Matki Bożej Dobrej Drogi - Madonna Della Strada. Znana jest przepiękna i pełna ufności modlitwa, ułożona przez Piusa XII, wielkiego czciciela Matki Bożej Dobrej Drogi.
Życząc kierowcom bezpiecznej drogi, zakończmy słowami tej modlitwy do Maryi, Patronki Dobrej Drogi, aby chroniła nas na wszystkich drogach i pomogła nam szczęśliwie dotrzeć do celu:

O Maryjo słodka,
Matko nasza w niebie
prowadź nasze kroki
po drodze żywota,
jakże często stromej
i pełnej wyboi.
A u kresu drogi
bądź nam niebios bramą
i błogosławiony Owoc twego łona
ukaż nam Jezusa.
Amen.



fot. AFK


sobota, 24 lipca 2010

Modlitwa, modlitwa, modlitwa...

   Pewien starszy kapłan mówił tak prosto: "Modlitwa, modlitwa, modlitwa…!" Rozważmy dobrze niedzielne czytania. Pan Bóg nam mówi o modlitwie.
   Wśród różnych aspektów dotyczących modlitwy dotknę jednego, który nazwałbym: społeczna użyteczność modlitwy.
   Człowiek, który szczerze z Panem Bogiem rozmawia, będzie użyteczny dla ludzi. Z kim przestajesz, takim się stajesz. Jeśli przestaję z Panem Bogiem codziennie, to będę się do niego upodabniał. I będę coraz bardziej dobry, bezinteresowny, uczciwy, uczynny i miłujący - na wzór Pana Jezusa.
   Polityk ateista jest niebezpieczny. Fałszywe rozpoznanie rzeczywistości (ateizm) skutkuje nieadekwatną wizją moralności (amoralizm) i błędnym działaniem (pomylona praxis). Historia dostarcza przykładów aż nadto. Kwestia poważna, bo łączy się z destrukcją życia społecznego i poszczególnych ludzi.
   Polityk wierzący (nie z etykietki pyszałkowato sobie przyklejanej) jest pożyteczny. Prawdziwościowe rozpoznanie rzeczywistości skutkuje adekwatną wizją moralności i słusznym działaniem. Historia dostarcza nam przykładów polityków świętych (sic!). Jest wśród nich i dzisiejsza patronka, św. Kinga.
   Każdy z nas ma możliwość realnego wpływu na losy innych. Francuska mistyczka pisze: „Każda dusza, która się podnosi, dźwiga świat" (Elisabeth Leseur). A zatem, każde moje osobiste nawrócenie i szczera relacja z Panem Bogiem mają realne, dobroczynne reperkusje duchowe w życiu innych ludzi - tych, z którymi spotykamy się na co dzień, i tych, o których nic nie wiemy.
   Modlitwa ma skutki dalekosiężne. Warto o tym pomyśleć. Warto się modlić. Trzeba się modlić. Modlitwa, modlitwa, modlitwa…!
   Wróciłem z Krakowskiego Przedmieścia. Mowa i rozmowa, i gadanie - nie wystarczą. Byłem chyba jedynym, który się modlił przy Krzyżu. Wyjąłem Różaniec i modliłem się za Poległych pod Smoleńskiem. Marzy mi się, aby ludzie gromadzili się przy Krzyżu po to, aby się modlić. W przeciwnym wypadku sprawa Krzyża spod pałacu prezydenckiego nie napawa optymizmem. Tam, pod Krzyżem, jest Anioł i kręci się diabeł. To jest intensywne zmaganie mocy. Kwestia poważna. Zwycięstwo dokona się przez modlitwę. Jeśli ona będzie.


   
fot. AFK

piątek, 23 lipca 2010

Krzyż jest

   Jakieś zamieszanie powstało dzisiaj przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Próba usunięcia Krzyża. Już są głosy urzędnicze, że teren się wyczyści. Miejska konserwator zabytków mówi, że ani Krzyża, ani pomnika, ani nawet tablicy tam nie będzie, bo zakłóci to zabytkowy charakter… Nie dziwię się.
   Przepraszam, czy ktoś wierzył obietnicom pewnych ludzi? Czy naiwność jest cnotą? Jesteśmy nie od dzisiaj otumaniani kłamstwem, które permanentnie, jak trucizna, sączy się z mass mediów, z ust polityków i urzędników opcji panującej. Jedno kłamstwo więcej, co to dla nich za różnica?
   Nie zdziwiłbym się, gdyby ludzie się zorganizowali, tłumnie wyszli na ulice i nie pozwolili ukraść Krzyża z miejsca upamiętniającego śmierć 96 Polaków, którzy zginęli pod Smoleńskiem.
   Ten Kardynał Wojtyła sprzed kilkudziesięciu lat nie daje mi spokoju. On stanął solidarnie razem z ludźmi broniącymi Krzyża w Nowej Hucie, który komuniści chcieli usunąć. No i co?
   Otrzymałem dzisiaj od życzliwej duszy katolickiej kilka zdjęć z ostatnich tygodni. Niniejszym będę je stopniowo dołączał - dzisiaj i w najbliższych dniach.

 










fot. AFK

czwartek, 22 lipca 2010

Tylko pod Krzyżem...


Stat crux...
   Po spowiedzi poszedłem na Krakowskie Przedmieście. Przed pałacem prezydenckim wmieszałem się w grupę zgromadzonych ludzi. Byli młodzi, starsi, dzieci… Ludzie modlili się, stali w zadumie i milczeniu, inni rozmawiali, ktoś rozdawał ulotki, jakaś pani wyrażała swój żal do Arcybiskupa warszawskiego za ostatnie ustalenia w sprawie przeniesienia Krzyża - czyniła to z szacunkiem, inna starsza kobieta zbyt głośno wypowiadała się o rządzących i nie tylko; były i warty… Ludzie czuwają.
   Bezpiecznie czułem się tam, pod Krzyżem. To miejsce i ten Znak przyciąga. Dobrze jest być przy Krzyżu. Bezpiecznie.
   Wśród tekstów, położonych wśród zniczy i kwiatów, znalazłem i taki: Krzyż jest pierwszą literą alfabetu Boga.
   Przed laty Kardynał Wojtyła stanął solidarnie razem z ludźmi broniącymi Krzyża w Nowej Hucie. Historia magistra vitae est...
 
W blasku Krzyża przyszłość będzie bezpieczna...

środa, 21 lipca 2010

Elementarz etyczny polityka

   Polityk jest człowiekiem. Ma do wypełnienia zadania - ważne, bo dotyczą życia narodu, ludzi. Aby je dobrze wypełnić nie wystarczy kompetencja. Polityków obowiązują także przykazania Boże - przed drzwiami urzędu i za drzwiami urzędu. Politycy mają ponad sobą Władcę wszechświata - Pana Boga.
   Wszelki bałagan w świecie ma swój korzeń w odstąpieniu od Pana Boga. Polityk niemoralny krzywdzi ludzi. Można butnie przestawiać Krzyże, ale przyjdzie czas odpowiadania za swoje czyny przed Niezawisłym Sądem Nieskorumpowanego Sędziego. Tu nie ma żartów.
   Działanie polityka liczącego się z Bogiem i zachowującego Boże Przykazania jest dobroczynne. Taki polityk klęka przed Krzyżem razem z narodem, aby oddać hołd Najwyższemu.
   Wszystko zaczyna się od serca uczciwego i szczerego przed Bogiem. Na tym fundamencie można budować służbę społeczną, publiczną, polityczną. "Poznacie ich po ich owocach" (Mt 7,20).
   Sam Bóg suwerenny - wspaniale nie liczący się z wymogami political correctness - naucza z autorytetem:

„Biada prawodawcom ustaw bezbożnych
i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące,
aby słabych odepchnąć od sprawiedliwości
i wyzuć z prawa biednych mego ludu;
by wdowy uczynić swoim łupem
i by móc ograbiać sieroty!
Lecz co zrobicie w dzień kary,
kiedy zagłada nadejdzie z dala?
Do kogo się uciekniecie o pomoc,
i gdzie zostawicie wasze bogactwa?
Nic, tylko skulić się wam pomiędzy jeńcami
albo paść wśród pomordowanych.
Po tym wszystkim nie uśmierzył się gniew Jego
i ręka Jego - nadal wyciągnięta.” (Iz 10,1-4)

„Słuchajcie więc, królowie, i zrozumiejcie,
nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży!
Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie
i chlubicie się mnogością narodów,
bo od Pana otrzymaliście władzę,
od Najwyższego panowanie:
On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.
Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie
aniście prawa nie przestrzegali,
aniście poszli za wolą Boga,
przeto groźnie i rychło natrze On na was,
będzie bowiem sąd surowy nad panującymi.
Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,
ale mocnych czeka mocna kara.
Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby
ani nie będzie zważał na wielkość.
On bowiem stworzył małego i wielkiego
i jednakowo o wszystkich się troszczy,
ale możnym grozi surowe badanie.
Do was więc zwracam się, władcy,
byście się nauczyli mądrości i nie upadli.”
(Mdr 6,1-9)

   Amen.
  

wtorek, 20 lipca 2010

Godność człowieka

   Dzisiaj w Kościele wiele mówi się o godności człowieka. Syntetycznie możemy powiedzieć: godność człowieka ma swoje źródło w pochodzeniu od Boga, w podobieństwie do Boga, w fakcie Wcielenia i Odkupienia przez Chrystusa oraz w powołaniu człowieka do chwały wiecznej.
   Tych, którzy są alergicznie uprzedzeni do określenia „godność” - a są tacy :) - życzliwie zachęcam do lektury i rozważenia trzech tekstów: najpierw starożytnego nauczania św. Leona Wielkiego, papieża, następnie fragmentu adhortacji o powołaniu i misji ludzi świeckich w Kościele i w świecie. Zakończę Słowem Bożym - wspaniałym tekstem modlitewnym, stosownym nie tylko na wakacyjne dni…
   * Już w V wieku św. Leon Wielki pisał: "Agnósce, o christiáne, dignitátem tuam, et, divínæ consors factus natúræ, noli in véterem vilitátem degéneri conversatióne redíre.”
   „Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Glowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i Królestwa Bożego.
   Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa.” (Św. Leon Wielki, Kazanie I o Narodzeniu Pańskim).
   * Jan Paweł II naucza: „Godność świeckich katolików ukazuje się nam w pełni, gdy rozważamy pierwsze i podstawowe powołanie, które Ojciec w Jezusie Chrystusie i przez Ducha Świętego kieruje do każdego z nich, powołanie do świętości, czyli do doskonałości w miłości. Święty jest najwspanialszym świadectwem godności otrzymanej przez ucznia Chrystusa.” (Christifideles laici, 16).
   * Podziękujmy Panu Bogu za piękno stworzenia i za człowieka, który jest szczególnym przedmiotem Bożej uwagi i troski:
  
„O Panie, nasz Boże,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.
Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę,
na przekór Twym przeciwnikom,
aby poskromić nieprzyjaciela i wroga.
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy:
owce i bydło wszelakie,
a nadto i polne stada,
ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,
wszystko, co szlaki mórz przemierza.
O Panie, nasz Panie,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!”
(Ps 8)

   * * * 

   W ramach stopniowego rozbudowywania mojej strony dzisiaj zainaugurowałem działy: Edukacja i Polonia. Zapraszam.
   

poniedziałek, 19 lipca 2010

Zakorzenienie


   Boża genealogia człowieka. To prawda i zaszczyt. Nie jesteśmy przypadkiem rzuconym w bezkres kosmosu bez przyczyny, bez celu, bez sensu… Pochodzimy od Boga, należymy do Boga, zmierzamy do Boga. Wspaniały św. Paweł pisze: "Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus - Boga." (1 Kor 3,21-23).
    Każdy z nas wyrasta z jakichś korzeni i żyje w konkretnych uwarunkowaniach rodzinnych, narodowych, politycznych, historycznych. Dlatego mówimy: moja rodzina, moja Ojczyzna, mój kraj, moja historia. Przykro mi słuchać coraz powszechniej stosowanych zwrotów: „ten kraj", „tego kraju", „w tym kraju", "z tego kraju". Mówią to Polacy w odniesieniu do Polski. Pobrzmiewa to dystansem, chłodem, wykorzenieniem... To tak, jakbym o swojej rodzinie mówił „ta rodzina" zamiast „moja rodzina". Wbrew pozorom nie jest to tylko kwestia lingwistyczna. To kwestia dojrzałości, zakorzenienia, serca... Polak myślący i serdeczny zawsze powie: „mój kraj", „moja Ojczyzna", „moja historia", „moja rodzina".

   

niedziela, 18 lipca 2010

Odpoczynek przy Panu


   Autopromocja to nie jest promocja auta, lecz promocja siebie samego :) Przepraszam!
  
   Refleksja w nawiązaniu do słów dzisiaj odczytywanej Ewangelii. W pewnej parafii kaznodzieja męczył się, aby wykazać słuchaczom, że pracowitość Marty jest konieczna. Przecież nie takie jest centralne przesłanie dzisiejszego Słowa! Pan Jezus wyraźnie mówi o wybraniu przez Marię lepszej cząstki, a jest nią kontakt z Panem i uważne słuchanie Jego Słowa.
   Kardynał Joseph Ratzinger, nawiązując do dzisiejszych postaw, spostrzega: „mało jest cichej cierpliwości czekania na Słowo Boże, trwania w obliczu Słowa, a przecież w Nim nasze siły się odprężają i nasze działania stają się owocne. Na pewno Pan potrzebuje naszej pracowitości i naszego oddania. Lecz my potrzebujemy Jego obecności. Musimy uczyć się od nowa odwagi do chwili ciszy i wytchnienia w naszym działaniu, uczyć się pokory trwania w oczekiwaniu przed obliczem Słowa." (Kard. J. Ratzinger, Służyć prawdzie, 8 V).
   Wybitnie sprzyjającą okazję do zatrzymania się przy Panu dają nam otwarte kościoły. Wchodzę. Wieczna lampka jest znakiem, że tutaj Pan JEST. Umieszczone w centrum Tabernaculum jest miejscem świętym, gdzie przebywa Pan Jezus dniem i nocą, z Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem. Milcząca obecność Pana jest dyskretnym znakiem Jego zapraszającej nas Miłości. Nigdy nie przechodźmy obojętnie obok kościoła.
   Ojciec święty Benedykt XVI, przed wielu laty, zanim został papieżem, napisał bardzo surowe słowa na temat zamkniętych kościołów. Może je kiedyś przytoczę. W dzisiejszy niedzielny wieczór chcę zakończyć pozytywnie.
   Życzę miłym Czytelnikom spotykania na wakacyjnych szlakach wielu otwartych świątyń - katolickich, rzecz jasna.
   Poeta pisał o innej bramie i o innej budowli, a jednak niech to miłe jego słowo wybrzmi w odniesieniu do spotykanych przez nas kościołów:
   „Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza,
    że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza."
     (A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, Ks. 1).

   Pan czeka. Wypocznijmy przy Nim.