Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

środa, 30 czerwca 2010

Czysta Ewangelia? O mieszaniu się Kościoła do polityki...

   Wystarczy głosić Ewangelię! Niektórzy dodają: „wystarczy głosić «czystą Ewangelię»”. Postulat słuszny w tym sensie, że - mówiąc językiem muzyków - nie powinniśmy fałszować, ale partyturę Ewangelii odtwarzać wiernie, tak aby życie ludzkie zabrzmiało jak piękna symfonia, której Kompozytorem jest sam Bóg. To jest elementarna kwestia wiernego przekazu i przyjęcia katolickiej doktryny wiary i moralności oraz świętości życia, zgodnie z poznaną prawdą - jak Święci.
   Natomiast postulat głoszenia „czystej Ewangelii” jest niesłuszny w tym sensie, że Ewangelia jest Słowem Bożym „wcielonym”. Nie ma więc czegoś takiego, jak „czysta Ewangelia” wykorzeniona z uwarunkowań, w których człowiek żyje. Jest Ewangelia. Po prostu. A Ewangelia zakorzeniona jest w Bogu, który wkracza w rzeczywistość ludzkiego serca. Ewangelia dotyczy i interpeluje człowieka żyjącego w konkretnych – wszelkich! - uwarunkowaniach. Chodzi o wizję natury człowieka, relację z Bogiem, ze światem i wszechświatem, o rodzinę, relacje z innymi ludźmi, pracę, odniesienie do władzy, do struktur politycznych, do uwarunkowań prawnych, do dóbr materialnych i do wielu innych rzeczywistości, w których człowiek żyje.
   W tym kontekście jest w pełni uzasadnione, aby Kościół, oświecony Słowem Bożym, wypowiadał się o wszystkich sprawach i uwarunkowaniach ludzkich. Tu też daje się pomieścić postulat zabierania głosu w sprawach społecznych, publicznych i politycznych. Na ten temat wypowiada się Chrystus, na ten temat mówi Słowo Boże, na ten temat wypowiadali się prorocy, na ten temat mówi Kościół. Tak czynili nasi Pasterze - by wspomnieć kandydatów na ołtarze: Kardynała Augusta Hlonda, prymasa Polski, salezjanina i jego następcę, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia.
   Postulat „głoszenia tylko Ewangelii”, „czystej Ewangelii” w rozumieniu odniesienia jej do jakiejś nieokreślonej duchowości i tylko duchowej (wąsko rozumianej) sfery człowieka, jest nie do utrzymania - jeśli chcemy być wierni Ewangelii, Chrystusowi i Kościołowi.
   Przy okazji dwa postulaty. Warto przeprowadzić gruntowną analizę Pisma Świętego pod kątem obecności w nim tematyki politycznej. Myślę, że egzegeci zajmowali się już tym zagadnieniem. Poszukam. I drugi zakres analizy. Warto by było przeprowadzić (częściowo już zrealizowane) uczciwe, wszechstronne i precyzyjne badania historyczne, aby skonstatować, które to środowiska serwują taki pogląd, że „Kościół nie powinien się mieszać”. Kiedy taka idea się pojawiła, co to są za środowiska, co to są za ludzie, co to są za poglądy, jaka to jest wizja człowieka, przyczynowości i celowości jego życia, jaka to jest wizja życia społecznego i wizja świata. Wnioski byłyby interesujące i pouczające. Z pewnością.
   
   Jak zapewne uważni Czytelnicy zauważyli, w dziale „Polityka” pojawił się link do Noty Doktrynalnej o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym Kongregacji Doktryny Wiary, z dnia 24 listopada 2002 roku (Nota KNW 24.11.2002). Warto sobie „zafundować” spokojną i wnikliwą lekturę na najbliższe dni.
   

wtorek, 29 czerwca 2010

Cum Petro. Jedność z Piotrem

   Najpierw oddaję głos Ojcu świętemu:

   Dzisiaj Benedykt XVI mówił o jedności chrześcijan z następcą św. Piotra. Skoro liturgia jest źródłem i szczytem życia i działalności Kościoła, to znaczy, że pierwszym wyrazem naszej jedności z następcą św. Piotra jest jedność w zakresie liturgii, modlitwy, kultu. I tu musiałbym napisać wiele słów przykrych, smutnych na temat obecnej sytuacji. Precyzując kwestię, cierpliwego Czytelnika odsyłam do mojego wpisu z dnia 12 czerwca oraz do działów tematycznych: „Kierunek modlitwy liturgicznej”, „Klękajmy”, „Komunia na rękę - Nie”, „Krzyż w centrum ołtarza”.
   Poprzestanę na przytoczeniu jednej doniosłej reguły, której jak widać, powinni się uczyć i nauczyć nie tylko ludzie świeccy - co piszę z przykrością. Kardynał Antonio Cañizares Llovera, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, w jednym z udzielonych przez siebie wywiadów, powiedział, że "Papieska liturgia w rzeczywistości zawsze była i nadal jest wzorcowa dla całego świata katolickiego". Nic nie dodam, bo ostatnio słyszałem, że jeden liturgista, wykładający na wyższej uczelni, podczas rekolekcji dla księży nauczał zupełnie przeciwnie. Tak się nie wyraża jedności z Papieżem. Módlmy się za kapłanów.
   By zakończyć pozytywnie - przeczytajmy:

   * * *

   Przy okazji dzisiejszej uroczystości św. Apostołów Piotra i Pawła zapraszam do działu "Benedykt XVI" i "Vatican". 
  

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Spotkanie

   Dzisiaj wieczorem wziąłem udział w ważnym spotkaniu w Warszawie. Licznie zgromadzonych powitał Stefan Stępkowski, koordynator Klubów Patriotycznych. Głos zabierali: prof. Jerzy Robert Nowak, prof. Bogusław Wolniewicz i dr Krzysztof Kawęcki. Prelegenci mówili o sytuacji Polski, o zagrożeniach, o dobrych inicjatywach integrowania środowisk patriotycznych i o praktycznych postulatach, jakie wynikają dla nas z rzeczowej analizy sytuacji.
   Liczny udział zgromadzonych - a księży dwóch: ks. Ryszard Halwa, redaktor naczelny miesięcznika Moja Rodzina i moja skromna osoba. Możliwość zadawania pytań umożliwiła poszerzenie omawianej problematyki. Imponujący jest, przedstawiony przez prof. Nowaka, wieloaspektowy program naprawy Rzeczpospolitej - program Ruchu Przełomu Narodowego. Drogocenna inicjatywa.
   Jako ksiądz poruszę jeden wątek. Z ust prelegentów, jak i w rozmowach kuluarowych, raz i drugi wyłowiłem myśl o oczekiwaniu od duchownych, aby kontynuowali troskę duszpasterską o Polaków w harmonijnej syntezie wiary i patriotyzmu. Dokładniej: było wołanie i odwołanie do postaci i stylu pasterzowania Sług Bożych Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Nic nie dodam.
   Zgromadzonym towarzyszyły słowa Prymasa Tysiąclecia:
   "My nie śmiemy i nie pozwolimy, aby ktokolwiek uważał Naród Polski za naród bez swojej własnej mowy ojczystej, bez własnej twórczości, bez dziejów i bez kultury, na którą nas stać".

   Przy okazji dzisiejszego spotkania dołączam kilka uporządkowanych informacji - odnośników:

Kluby Patriotyczne

Komitet Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków

Jerzy Robert Nowak, Żeby Polska… Historia Polski 1733-1939, tom 1, Wydawnictwo MaRON, Warszawa 2009
   (Zob. też link w dziale "Strony autorskie")
 
http://www.jerzyrobertnowak.com/maron/product_info.php?products_id=95
 
Krzysztof Kawęcki, Płomień nadziei. Wybór publicystyki z lat 1984-2006, Agencja Wydawniczo-Reklamowa „ARTE”, Biała Podlaska 2007
  
Moja Rodzina. Katolicki Magazyn Społeczny (zob. też w dziale "Prasa: miesięczniki").
   Wypowiedzi różne trzech Prelegentów, którzy zabierali dzisiaj głos, znajdziemy na moim blogu w dziale „Audio”. Zapraszam także do działu "Polskie sprawy".
   
   Dopisuję dnia 29 czerwca:
   Nagrania ze spotkania są już dostępne pod adresem:
http://www.klubypatriotyczne.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=506:spotkanie-w-warszawskim-klubie-patriotycznym&catid=22:aktualnoci
   

niedziela, 27 czerwca 2010

Refleksje po debacie - w trosce o Polskę

   Kłamstwo, dezawuujące argumenty ad personam, błyszczące hasła, prostackie chwyty retoryczne, propagandowy charakter wypowiedzi, fałszywe "uzgadnianie" tego, czego uzgodnić się nie da: prywatnych, zwichnętych moralnie opinii z doktryną katolicką. Takimi metodami manipuluje się dzisiaj narodem. Wielu daje się chętnie manipulować. Czy nastaje nam era niemyślenia? Głupota jest grzechem (por. Mk 7,22).
   Program na najbliższy tydzień:  modlitwa i post w intencji wyborów prezydenckich, racjonalne myślenie. Za tydzień: decyzja na bazie poznania prawdy.
   

sobota, 26 czerwca 2010

Odpocznijcie nieco

   „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!” (Mk 6,31). Zapracowanym Apostołom Pan Jezus poleca odpoczynek. Przed nami czas wakacji i urlopów. Trzeba odpocząć, odetchnąć pięknem świata, zregenerować siły, sięgnąć po dobrą lekturę, odnowić więzi z ludźmi a przede wszystkim serdeczną więź zaufania i miłości z Panem Bogiem. Wielu ludzi twierdzi, że nie ma czasu dla Boga. Jak to możliwe? Kłamstwo.
   Ojciec święty przed wielu laty pisał: „[Dzisiaj] mało jest cichej cierpliwości czekania na Słowo Boże, trwania w obliczu Słowa, a przecież w Nim nasze siły się odprężają i nasze działania stają się owocne. Na pewno Pan potrzebuje naszej pracowitości i naszego oddania. Lecz my potrzebujemy Jego obecności. Musimy uczyć się od nowa odwagi do chwili ciszy i wytchnienia w naszym działaniu, uczyć się pokory trwania w oczekiwaniu przed obliczem Słowa." (Kard. J. Ratzinger, Służyć prawdzie, 8 V).
   Przekroczyć bramę kościoła, wejść do wnętrza, przybliżyć się do ołtarza, aby znaleźć się w bliskości naszego Pana, który w Tabernaculum oczekuje nas dniem i nocą. Wieczna lampka przypomina, że tutaj JEST PAN!
   Szlachetny odpoczynek przy Chrystusie. W czasie wakacji szukajmy otwartych kościołów i kaplic, aby spotkać się z Panem Jezusem. Nie trzeba wiele mówić. Jeśli w sercu jest miłość, wystarczy obecność.
   W życiorysie św. Jana Marii Vianneya (czytajmy życiorysy Świętych!) znajdujemy piękny epizod o prostym człowieku, który często przychodził do kościoła i spędzał tam długie chwile wpatrując się w Tabernaculum. Na pytanie świętego Proboszcza odpowiedział: „Ja patrzę na Niego a On patrzy na mnie”. Szlachetna odpowiedź.
   Odpocznijmy przy Panu.
   

piątek, 25 czerwca 2010

Zakończenie roku szkolnego

   „Jakość rozumu nie jest mierzona ilością wiedzy tylko stosunkiem do prawdy. Powiedz mi, jaki jest twój stosunek do prawdy, a powiem ci, jaką jakość ma twój intelekt. Każdy człowiek jest zdolny do poznania prawdy.”
   ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz
  

czwartek, 24 czerwca 2010

Świadek Prawdy

   Terror większości i politpoprawności zamyka niektórym usta. Inni ponad wierność Prawdzie stawiają własną karierkę. Wielu Prawdę postrzega jako zagrożenie. Jeszcze inni uważają, że każdy ma swoją własną prawdę.
   Nic Ci się złego nie stanie, gdy będziesz głosił Prawdę. Bóg Cię będzie chronił. A choćbyś zginął, to zwyciężyłeś.
   Jest problem podstawowy: problem poznania Prawdy. Z dawien dawna ludzie nie chcieli słuchać Prawdy i tak jest dzisiaj. Ociężałość intelektu i gnuśność sumienia!
      "Usłyszycie dobrze, ale nie zrozumiecie,
       i dobrze będziecie widzieć, a nie zobaczycie.
       Bo otępiało serce tego ludu.
       Usłyszeli niechętnie i zamknęli oczy,
       aby przypadkiem nie zobaczyli oczami
       i uszami nie usłyszeli,
       i nie zrozumieli sercem, i nie nawrócili się,
       i abym ich nie uleczył." (Dz 28,26-27)
    Kłamią, kochają kłamstwo, zamykają uszy na słowo Prawdy. Jednym z wielu jaskrawych przykładów są ostatnie wyniki wyborów czy ciągłe intrygi (jawne i ukryte) celem dezawuowania, spacyfikowania i zniszczenia Radia Maryja i jego Założyciela.
   W związku z taką postawą ludzie głoszący Prawdę byli i są dyskryminowani. Już w Starym Testamencie wołano do proroków:
      "Nie prorokujcie nam nagiej prawdy! 
       Mówcie nam pochlebstwa, 
       prorokujcie złudzenia!” (Iz 30,10).
   Św. Jan Chrzciciel jasno mówił do grzesznego króla Heroda: „Nie wolno ci mieć żony twego brata” (Mk 6,18).
   Głos Prawdy rozbrzmiewa. Bóg objawia nam Prawdę. Powołani i posłani przez Boga ludzie, a przede wszystkim Kościół Katolicki, głoszą Prawdę. Kto jej słucha i wprowadza ją w czyn, życia nie przegra. Prawda jest dobroczynna i prowadzi do życia wiecznego.
   Dzisiejsza uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela prowokuje do wiernej realizacji Słowa Bożego – Słowa Prawdy:
   
   „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! (2 Tm 4,1-5).
  
   Jeśli tego nie robimy, to nasze życie nie ma sensu i nic nam nie pomoże głośne przyklejanie sobie etykietki „jestem katolikiem”.
   Jeśli to czynimy, to przynajmniej niektórych doprowadzimy do poznania Prawdy. Czego sobie i Czytelnikom mocno życzę.
    

środa, 23 czerwca 2010

W trosce o ojcostwo według zamysłu Bożego

   Bóg Ojciec. Bóg jest miłością, Dawcą życia i wszelkiego dobra. Bóg jest źródłem ojcostwa. Jego dobroczynne i porządkujące Słowo wkracza w samo centrum ludzkich spraw, w rodzinne konteksty. Takie oto pouczenia znajdujemy w księdze Mądrości Syracha:
   
Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci,
    i tak postępujcie, abyście były zbawione.
Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci,
    a prawa matki nad synami utwierdził.
Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
    a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. 
Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
    a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
    a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce:
    jak panom służy tym, co go zrodzili. 
Czynem i słowem czcij ojca swego,
    aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo.
Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci,
    a przekleństwo matki wywraca fundamenty.
Nie przechwalaj się niesławą ojca,
    albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
    a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
    nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
    nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
    w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.
W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
    jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
    a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.
        (Syr 3,1-16)
   
   Remedium na ludzki zamęt w rodzinie jest Boży zamysł, wyrażony w tym Słowie. Realizacja tego Słowa porządkuje życie rodzinne. To jest działanie dobroczynne Pana Boga - Bóg zawsze działa dla naszego dobra. To jest także działanie dobroczynne człowieka, który stara się wprowadzać w czyn zawarty w Słowie Bożym zamysł Boży względem człowieka i rodziny. Mądra kobieta, żona i matka będzie budowała w domu autorytet mężczyzny, męża i ojca. Wtedy dzieci wychowują się w bezpiecznej atmosferze.
   Pierwszym po Bogu w rodzinie jest ojciec. Z tego płyną wnioski duchowe. Mamy obowiązek kształtowania w sobie szlachetnych postaw względem swojego ojca, takich jak: cześć, szacunek, posłuszeństwo, dobre czyny i dobre słowa skierowane do ojca, wspomaganie ojca w wieku podeszłym, także wtedy, gdy jest uciążliwy, nie zasmucanie go, wyrozumiałość, miłosierdzie, nie porzucanie go. Kto tak czyni, dobrze czyni - wprowadza Boży ład w życie rodzinne. Bezcenne dobro.
    
   Ojców i Mężów zapraszam szczególnie do działu „Dla mężów i ojców”. Polecam zwłaszcza stronę dr. Jacka Pulikowskiego i dr. Mieczysława Guzewicza, gdzie znajdziemy teksty i nagrania pożyteczne i przydatne do coraz piękniejszej realizacji swojego powołania małżeńskiego i ojcowskiego. Korzystajmy i przekazujmy innym informacje o dobrych stronach internetowych. Zachęcam i zapraszam!
   

wtorek, 22 czerwca 2010

Przyjęcie Słowa

   Dzisiejszy wpis jest kontynuacją i nawiązuje do mojego piątkowego wpisu z dnia 18 czerwca. Sprawa dotyczyła znieważenia Najświętszego Sakramentu. Napisałem o tym, aby zapobiec podobnym ekscesom i aby zmobilizować Czytelników do modlitwy ekspijacyjnej. To były dwa cele. Tylko te - i nie inne.
   W uzupełnieniu wspomnę jeszcze kwestię szacunku dla Słowa Bożego. Zarówno Słowo Boże jak i Ciało Chrystusa ma swoje źródło w Bogu. Jako Dary Boże zasługują na najwyższy szacunek i przyjęcie z uwagą, pokorą, wiarą i pobożnością.
   Podczas dzisiejszej lektury znalazłem takie słowa św. Augustyna:
    „Co wydaje się wam ważniejsze – Słowo Boże czy Ciało Chrystusa? Słowo Chrystusowe nie jest mniej godne szacunku niż Jego Ciało. Troszcz się bardzo o to, by Słowo nie upadło na ziemię, przyjmij je w swoim sercu. Kto niedbale słucha świętego Słowa, nie jest mniej winny od tego, który z własnej winy pozwala upaść Ciału Chrystusa na ziemię.”
   Jakiś dobry człowiek wprowadził mój piątkowy wątek na jednym z forów. Byłem zdegustowany, bo dyskusja prawie w całości poszła w kierunku marginalnych i absurdalnych aspektów. Ani jeden z dyskutantów nie napisał: „Będę się modlił w intencji wynagradzającej Panu Jezusowi na zniewagi Najświętszego Sakramentu”. Stawiam więc sobie poważne pytanie: Czy ludzie stają się dzisiaj tak bardzo egocentrykami religijnymi, że nie są w stanie wychylić się poza swoją głowę, poza swój subiektywny świat przeżyć, emocji, opinii, aby uświadomić sobie, że jest Ktoś poza nami, Kto cierpi z naszego powodu? To jest pytanie poważne, do którego pewnie jeszcze wrócę.
   Nie napawają mnie optymizmem wypowiedzi na forach religijnych. Dyskusje często stają się okazją  do wymądrzania się i forsowania swoich poglądów i opinii. Jest pytanie czy ci ludzie się modlą, czy szczerze z Panem Bogiem rozmawiają, czy na poważnie biorą Jego Słowo? Gdyby tak było, to wiele wypowiedzi byłoby sformułowanych pokorniej a niektóre sformułowania nie znalazłyby się na forach wcale. Może nie od rzeczy będzie skromne przypomnienie, że naszym pierwszym Interlokutorem jest Pan Bóg. Także w rozmowach z ludźmi. On słyszy, widzi, mówi. Zawsze i wszędzie. Tak się trochę mitygujmy, bo Pan Bóg jest nad nami!
   Zakończę pozytywnie: wizyta u Biskupa odbyła się i była owocna. To pocieszające, że są ludzie świeccy odważni, którzy reagują w kwestiach poważnych, tak jak na to zasługuje ciężar kwestii. Trzeba reagować.

   Życzliwie przypomnę, że w dziale „LITURGIA DZISIAJ” znajdziemy na bieżąco uaktualniany link do codziennych czytań biblijnych, tak jak czytane one są podczas codziennych Mszy świętych: TOLLE, LEGE! To jest Słowo Boże (Czytania liturgii Mszy św.). Najlepsza lektura na każdy dzień – do przyjęcia z najwyższym szacunkiem, uwagą, pokorą, wiarą i pobożnością. Czytam codziennie. Czytajmy codziennie.
   

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Pozdrowienie codzienne


   Jednym z prostych przejawów kultury osobistej jest stosowne używanie słowa w naszych relacjach z innymi ludźmi - „dzień dobry”, „do widzenia, „proszę”, „dziękuję, „przepraszam”. W tej kwestii sprawą podstawową jest uwzględnienie płci, wieku, stanowiska i funkcji osoby, z którą rozmawiamy.
   To miłe, jeśli słyszę „proszę księdza”, „Szczęść Boże”, „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Tak dzisiaj się zdarzyło w serwisie samochodowym. Takie proste, dobre zasady, które się wynosi z domu. To jeden z przejawów naszej polskiej kultury.
   W niedzielę byłem na wyborach. Głosowałem w dość „zaplatformionej” miejscowości. Byłem w sutannie. Mijałem wiele osób. Nikt nie pochwalił Pana Jezusa widząc księdza. Jedyną osobą, z którą pozdrowiliśmy się, był ksiądz (też w sutannie), którego nie znałem.
   Jestem wdzięczny moim Rodzicom, Katechetom i innym dobrym ludziom, którzy uczyli mnie elementarnych form zwracania się do innych ludzi przez słowo stosowne. Dobre słowo nic nie kosztuje.
   Św. Paweł pisze: "Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym." (Ef 4,29).

   * * *

   Zainaugurowałem dwa nowe działy: ”Kard. August Hlond, Prymas Polski, salezjanin” i „Sanktuaria salezjańskie”. Zapraszam.
    

niedziela, 20 czerwca 2010

Nadzieja

   Nadzieja dotyczy dobra, którego się spodziewamy w przyszłości, na podstawie poważnych racji.
   Nadzieja dzisiejszego wieczoru to perspektywa wyboru człowieka, który uczyni dla Polski więcej dobra i który uczyni dla Polski mniej zła. Mówię o nadziei, bo na dzisiaj nie ma zbyt wielkiego powodu do radości. Najwięcej głosów otrzymuje człowiek, który głosował przeciwko rozwiązaniu WSI, człowiek, który deklaruje swoje poparcie dla manipulatorsko-śmiercionośnej antyhumanitarnej procedury in vitro, człowiek należący do partii, której członkowie głosowali przeciwko przejęciu przez Polskę śledztwa w sprawie katastrofy w Smoleńsku, człowiek podpisujący skandaliczną, antyrodzinną ustawę zakładającą daleko idącą ingerencję urzędników państwowych w życie rodziny oraz zwiększenie nad nią nadzoru administracyjnego. Są i inne elementy dyskwalifikujące, o których może dzisiaj nie czas pisać. Czy Polacy o tym nie wiedzą?
   Piszę o nadziei w perspektywie drugiej tury wyborów. Zawsze potrzebny jest rozum, trafne rozpoznanie - w miarę wszechstronne i wieloaspektowe - i decyzja podjęta w poczuciu odpowiedzialności przed Panem Bogiem i narodem.
   Modlitwa za Polskę i za Polaków będzie nieodzowna w najbliższych tygodniach. Będę się modlił.
   

sobota, 19 czerwca 2010

Ważne osoby, ważne dni, ważne wydarzenia

   Dwa dni w podróży. Wczoraj odwiedziłem we Wrocławiu mojego Tatę, który właśnie wyszedł ze szpitala. Poprzednio spotkałem się z nim w szpitalu, kilka dni temu. Będę wdzięczny miłym Czytelnikom za - choćby krótką - modlitwę w Jego intencji. Z góry dziękuję!
   Dzisiaj uczestniczyłem w tzw. instalacji nowego inspektora na urząd przełożonego salezjańskiej wrocławskiej Inspektorii św. Jana Bosko. Twardogóra, leżąca na terenie Diecezji Kaliskiej, to miejsce oddalone kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia, w którym znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, z Jej ukoronowaną figurą. Tam odbyła dzisiejsza się uroczystość.
   Od dzisiaj nowym inspektorem jest ks. Alfred Leja SDB, który przez ostatnie kilka lat pełnił odpowiedzialne obowiązki dyrektora wspólnoty salezjańskiej i dyrektora Salezjańskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Tarnowskich Górach.
   Było około stu kapłanów, były Siostry Córki Maryi Wspomożycielki, byli salezjanie współpracownicy, byli klerycy, nowicjusze, aspiranci, była młodzież i wierni. Uroczystościom przewodniczył ks. Stefan Turansky SDB, radca regionalny Regionu Europa Północ.
   Dominował motyw dziękczynienia kończącemu swoją 6-letnią kadencję ks. Bolesławowi Kaźmierczakowi SDB i życzenia, poniekąd o charakterze programowym, składane nowemu Księdzu Inspektorowi.
   Każda funkcja w Kościele to łaska i zadanie. Naszym serdecznym obowiązkiem jest modlitwa za przełożonych w Kościele. Człowiek wierzący wie z doświadczenia, że taka modlitwa nie jest gadaniem do ściany, ale przynosi tym, za których się modlimy owoce światła, umocnienia i przemiany. Trzeba się modlić.

   Tutaj możemy zobaczyć nieco amatorskich obrazów


   * * *


   Jutro idziemy na wybory. DOBRZE WYBIERAMY. 
  

piątek, 18 czerwca 2010

Dobro i zło

   Dzisiaj dwie wiadomości. Jedna dobra, druga zła. Zacznę od złej, bo dotyczy kwestii o najwyższej doniosłości.
   Gorliwa osoba przekazała mi dzisiaj smutną wiadomość o niesłychanych nadużyciach, jakie mają miejsce podczas celebracji neokatechumenatu. Chodzi o konsekrowany chleb, który we wspólnotach neokatechumenalnych ma swoistą konsystencję i swoiste rozmiary. Podczas liturgii łamią konsekrowany chleb, który się kruszy, biorą do ręki, partykuły spadają na podłogę i… boję się pisać dalej. Kto za to bierze odpowiedzialność? Po celebracji okazało się, że na podłodze została duża ilość konsekrowanych partykuł. Ale to zauważyli inni ludzie, nie ci, którzy są „na drodze”. Ci inni ludzie poinformowali kapłanów, zebrano z troską partykuły. Powtórzę pytanie: Kto bierze odpowiedzialność za tak rażące znieważanie Najświętszego Sakramentu? Tu jest kwestia najpoważniejsza z możliwych: dotykamy samego Boga, Jego Świętości, Jego Bóstwa. Osoba odpowiedzialna dzwoni do mnie. Zbulwersowana pyta, co to jest ten neokatechumenat, skoro takie rzeczy tam się dzieją. Jest zgorszenie, dezorientacja, ból. Zaaprobowałem decyzję, aby zgłosić sprawę biskupowi. To trzeba uczynić.
   Dzisiaj rano odprawię Mszę świętą w intencji wynagradzającej Panu Jezusowi za zniewagi, jakich doznaje w Najświętszym Sakramencie. Bardzo proszę cierpliwych Czytelników: wynagradzajmy Panu Jezusowi, bo wiele cierpi od nas ludzi, przez nieuszanowania Najświętszego Sakramentu. Straszny jest grzech prostactwa, pychy i nonszalancji niektórych duchownych i świeckich, wobec tej Największej Tajemnicy. Przepraszajmy. Wynagradzajmy. Ekspijacja jest konieczna. To wymóg sprawiedliwości i miłości.
  
   Druga wiadomość radosna. O. Piotr Andrukiewicz CSsR obronił swoją pracę doktorską! W ubiegłą środę, 16 czerwca 2010 roku, w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II z powodzeniem zaprezentował on główne tezy swojej rozprawy. Uzyska stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w zakresie socjologii. Ten fakt cieszy. Kolejny kapłan pracujący w toruńskich mediach zdobywa stopień naukowy doktora. To miły akcent: kapłani się kształcą, aby lepiej służyć ludziom - w mass mediach i poza nimi. Więcej znajdziemy w dziale „Toruń” (ostatni link). Księdzu Piotrowi składam serdeczne gratulacje! Cieszę się z jego osiągnięć i życzę błogosławieństwa Bożego na dalszą piękną służbę Bogu, ludziom i Ojczyźnie.
   

czwartek, 17 czerwca 2010

Wybory

   Wmieszam się do polityki. Polityka to roztropna troska o dobro wspólne. Ksiądz jest też obywatelem państwa i ma prawo i obowiązek zabierać głos i podejmować decyzje dotyczące polityki. Czynię to zgodnie z rozeznaniem bazującym na następujących kryteriach: prawdy, dobra wspólnego, odpowiedzialności, sumienia i wziąwszy pod uwagę poglądy i sytuację kandydatów (w tym ich dotychczasowe działania) oraz uwzględniając różne aspekty obecnej sytuacji społecznej i politycznej naszej Ojczyzny.
   Nie piszę tego jako Słowo Boże i dogmat wiary. Piszę jako słowo ludzkie - chociaż nie bez odniesienia do wymogów zawartych w Słowie Bożym.
   Per negationem mogę wymienić nazwiska kandydatów, na których nie będę głosował: B.K., J.K-M., A.L., K.M., G.N., A.O., W.P., B.Z.. Per affirmationem - biorę pod uwagę dwie kandydatury: Jarosława Kaczyńskiego i Marka Jurka.
   Modlę się o liczny i odpowiedzialny udział Polaków w kraju i na emigracji (!) w niedzielnych wyborach prezydenckich. Akt wyborów jest jednym z najważniejszych przejawów odpowiedzialności za wspólne dobro. Jeśli wybieram ludzi o poglądach sprzecznych z prawem Bożym, to jestem współodpowiedzialny za wszelkie zło, które dany kandydat będzie promował, aprobował, legalizował i realizował. Wielka odpowiedzialność! W kontekście współczesnej - niezwykle złożonej i pomieszanej! - sytuacji Polski, odpowiedzialność jest niezwykła. Dlatego na wybory idę.
   I jeszcze jedno: cieszę się, że mogę ostatnio dyskutować - choćby via mail czy telefonicznie - z ludźmi zaangażowanymi, którym zależy na dokonaniu trafnego i odpowiedzialnego wyboru. Dobre rozmowy. Warto rozmawiać. Trzeba rozmawiać.
  

wtorek, 15 czerwca 2010

Odpowiedzialność za Polskę


   Uśmialiśmy się dzisiaj z panią doktor. Był krótki dialog. Na zakończenie wizyty u lekarza zapytałem: - Na kogo pani doktor będzie głosować? Na Platformę? Odpowiedź była natychmiastowa: - Na pewno nie na Platformę! Ja powiedziałem: - Dziękuję! Co panią doktor ucieszyło i rozbawiło. I na tym zakończyliśmy wątek polityczny.
   Bardzo mnie cieszą spotkania z ludźmi myślącymi i wyciągającymi praktyczne wnioski z sytuacji, jaka jest. A jest destrukcyjnie i zawłaszczeniowo - ze strony jednej partii.
   Jak zapewne Szanowni Czytelnicy zauważyli, na pozycji priorytetowej na moim blogu pojawił się dział WYBORY PREZYDENCKIE 2010. Czytajmy, słuchajmy nagrań, myślmy, rozmawiajmy, przesyłajmy innym anonsowane tam linki (także do plików audio).
   Przed nami ważne dni. Niech dojrzewają w nas dobre decyzje - według kryteriów moralnych i odpowiedzialności za wspólne dobro, za Polskę, za człowieka - poczynając od najmłodszych, nienarodzonych, bo tu się zaczyna Polska - pod sercem matek, nie gdzie indziej. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili" (Mt 25,40.45).
    

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Rocznica kapłańska

   12 czerwca 1990 roku, w kościele parafialnym p.w. św. Stanisława Kostki w Krakowie na Dębnikach, przyjąłem, wraz z moimi dziewiętnastoma kolegami, diakonami, święcenia kapłańskie z rąk Biskupa Albina Małysiaka CM. Kościół salezjanów znany - także przez fakt obecności w nim małego Karola Wojtyły, który na terenie tej parafii mieszkał i w tym kościele się formował, modlił i spowiadał się.
   Rocznica dwudziestolecia święceń kapłańskich jest dobrą okazją, aby podziękować Panu Bogu za niezmierzone dobra łaski i prawdy, jakie spływały przez nasze ręce na wszystkich, którym posługiwaliśmy i posługujemy w jakichkolwiek okolicznościach. Fundamentalnie kapłaństwo jest darem niezasłużonym i rozgrywa się w większości poza świadomością samego kapłana. To są wielkie Boże tajemnice, na usługach których jesteśmy - aby człowiek żył bliżej Boga, z Bogiem, w Bogu, dla Boga. Działanie łaski przekracza możliwości pojęcia, ogarnięcia, zrozumienia. Jedno jest pewne: łaska Boża działa potężnie przez ręce kapłanów - przez Słowo Boże i Sakramenty. Uświęcenie serc ludzkich się dokonuje. To jest proste stwierdzenie faktu. I za to Bogu niech będą dzięki.
   Jeden z nas odszedł już do wieczności: Ks. Bolesław Rozmus zginął w Tatrach, podczas wyprawy z młodzieżą, dnia 10 listopada 1996 roku. Dwóch zostawiło kapłaństwo. W moim Brewiarzu mam obrazek prymicyjny, na którym wypisane są nasze imiona - dwudziestu kapłanów, salezjanów. Codziennie je Panu Bogu odczytuję - jako modlitwę.
   Wczoraj spotkaliśmy się w Skawie, aby wspólnie świętować rocznicę kapłaństwa. Najpierw była Msza święta przy kaplicy pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Z Inspektorii Krakowskiej św. Jacka byli obecni: ks. Krzysztof Cabała, pracujący w Moskwie, ks. Janusz Garbacz, proboszcz z Lublina, który był w Skawie przez 11 lat proboszczem - powiedział piękne okolicznościowe kazanie, ks. Zenon Latawiec, pracujący w Zespole Szkół Salezjańskich w Oświęcimiu, którego rodzina ugościła nas życzliwie i serdecznie po Mszy świętej, ks. Marek Ledwożyw, moralista, pracujący w Skawie, ks. Adam Paszek, pedagog, dyrektor Zespołu Szkół Salezjańskich w Oświęcimiu, który zorganizował spotkanie, ks. Ignacy Zając, który pracuje w Niemczech. Z Inspektorii Wrocławskiej św. Jana Bosko było nas dwóch: ks. Henryk Drawnel, biblista i wybitny qumranolog, pracownik naukowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz moja skromna osoba.
   Miłym akcentem była modlitwa, dobre słowo i życzliwość ze strony parafian i młodzieży.
   Jakiś czas się zamyka. Otwiera się nowy. Bliska mi jest myśl Dietricha von Hildebranda przypominająca, iż zasadniczym odniesieniem chrześcijanina nie jest odniesienie od przyszłości ale do wieczności. Proste stwierdzenie. Realistyczne. Mobilizujące. Prowokujące do wierności kapłana - tak, jak wierny jest Chrystus.
  
  
Po uroczystej Mszy świętej (stoją od lewej): ks. Janusz Garbacz, ks. Marek Ledwożyw, ks. Adam Paszek, ja, ks. Zenon Latawiec, ks. Ignacy Zając, ks. Henryk Drawnel, ks. Krzysztof Cabała.
   

sobota, 12 czerwca 2010

Słowo do kapłanów: zakończenie Roku Kapłańskiego

   W uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa Ojciec święty Benedykt XVI zakończył Rok Kapłański. Dzięki Radiu Maryja i Telewizji Trwam (popierajmy mass media katolickie!), mogłem w tym uroczystym zakończeniu uczestniczyć. Rok Kapłański przyniósł wiele dobra, które rodziło się z częstszej modlitwy za kapłanów.
   Niedawno pewien starszy doświadczony kapłan powiedział mi: „Nie wiem, jak ksiądz uważa, ale ja myślę, że przebimbaliśmy ten Rok Kapłański. Brak było znaczących inicjatyw w Polsce, koordynowanych na wyższym szczeblu”. Ten starszy kapłan dotknął smutnej kwestii: braku duchowej jedności i praktycznej synchronizacji z Ojcem Świętym i Jego decyzjami.
   Tylko tytułem przykładu, postawię kilka pytań. Nie chodzi mi o oskarżanie ludzi. Chodzi mi o zwrócenie uwagi na problem. W której parafii, w którym kościele, katedrze czy kaplicy, w Roku Kapłańskim, gdzie dotychczas wierni przystępowali do Komunii świętej na stojąco, wprowadzono praktykę Komunii na klęcząco, która jest pragnieniem Ojca świętego? W której parafii, kościele, katedrze, kaplicy, w Roku Kapłańskim, ustawiono Krzyż na środku ołtarza, pasyjką w stronę kapłana, tak jak to czyni Benedykt XVI? W której parafii przeczytano wiernym motu proprio Summorum Pontificum? Czy wierni wiedzą w ogóle co to jest i czego dotyczy ten dokument?
   Znam jednego proboszcza, który raz po raz z ambony gromko deklaruje swoją solidarność z Benedyktem XVI. Niestety ten kapłan nie zrobił nic, aby w najważniejszej dziedzinie życia Kościoła i parafii, tzn. w świętej liturgii, dostosować wyżej wspomniane zwyczaje do pragnień i praktyki Ojca świętego. Nie lubię takiej deklaratywnej solidarności, która nie przekłada się na praktykę. Jest w niej coś niezdrowego. Uważam, że czysto deklaratywna solidarność tylko dezorientuje ludzi, wprowadza bałagan i nic dobrego nie wnosi w życie parafii. I tak wychodzi, iż mówiąc, że się coś robi, nie robi się nic.
   Czy przebimbaliśmy Rok Kapłański? Każdy z nas, kapłanów, musi sobie na to pytanie odpowiedzieć - prosto i szczerze. Przed nami kolejny czas - możliwość korekty, wzrostu, uświęcenia. Czy tak będzie, zależy od nas. Może tylko prosty wniosek się nasuwa: mniej deklaratywności, więcej praktyki. Czego życzę sobie i moim braciom w kapłaństwie.
   Osobiście, świadomy moich grzechów, braków i zaniedbań, zakończyłem Rok Kapłański, ustawiając się dzisiaj w kolejce do konfesjonału w jednym z warszawskich kościołów.
   Kończę słowami Ojca świętego, skierowanymi do polskich księży:
   „«Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia» (Ps 23/22/, 6). Tymi słowami Psalmu pozdrawiam polskich kapłanów. Drodzy Bracia, Chrystus Was wybrał, wezwał, napełnił dobrocią i łaską. Szczerym sercem podejmujcie każdego dnia ten dar i nieście go z miłością tym, do których zostaliście posłani. Świętymi bądźcie i prowadźcie innych do świętości w Chrystusie. Niech Bóg wam błogosławi!”.
   Więcej przeczytajmy tutaj:
   

piątek, 11 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 8: Modlitwa za kapłanów

   Trudno jest wysłuchiwać oskarżeń i zarzutów pod adresem księży. Natomiast modlitwa za kapłanów jest zawsze stosowna. Dają nam dar najcenniejszy: Eucharystię – Chrystusa, Żywego Boga i Jego Słowo Prawdy. Miło jest otrzymać dar margeretki – zobowiązanie do codziennej modlitwy za kapłana. Coraz więcej osób świeckich takie zobowiązanie podejmuje. Dzięki takiej modlitwie będzie przybywać dobra, będzie przybywać świętości w sercach kapłanów, sług Eucharystii.
   

środa, 9 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 7: Matka Eucharystii

   Matka Eucharystii. W pięknej starej pieśni śpiewamy:
      Witaj Jezu, Synu Maryi,
      Tyś jest Bóg prawdziwy
      w świętej Hostyi.
   Eucharystia jest dzięki Maryi. To Ona przez swoje fiat pozwoliła, aby Słowo stało się Ciałem. Matka Eucharystii.
   W kolejnym dniu Oktawy Bożego Ciała byłem na Apelu Jasnogórskim, przed obliczem naszej Matki. Modliłem się za wszystkich Czytelników oraz we wszystkich intencjach mi polecanych. Modliłem się za mojego Tatę, który jest w szpitalu, a którego mam nadzieję dzisiaj odwiedzić. Modliliśmy się za powodzian. Ojcu Robertowi, który prowadził modlitwę apelową, podsunąłem kartkę z wypisaną intencją: o beatyfikację Sługi Bożego kardynała Augusta Hlonda, salezjanina. Przeczytał. Trzeba się częściej modlić o wyniesienie do chwały ołtarzy tego wielkiego Polaka.
   Wiele łask wymodlili ludzie przez wieki na Jasnej Górze. Ręka Pańska nie jest skrócona. Trzeba więc modlić się dalej z pełnym zaufaniem. Modlitwa jest zawsze potrzebna. Módlmy się jedni za drugich. Wiele dobra z tego będzie. Klękajmy przed Bogiem.
  

wtorek, 8 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 6: Theatrum

   Po raz kolejny wypada złożyć szczere gratulacje reżyserowi Pawłowi Woldanowi, który był równocześnie scenarzystą, wespół z Januszem Kotańskim, oraz Redakcji Sceny Faktu Teatru Telewizji. Adekwatną do treści i pełną głębokich nastrojów muzykę skomponował Michał Lorenc. Na moim blogu od niedzieli zachęcałem Państwa do obejrzenia dzisiejszego teatru zatytułowanego Wierność. Mam nadzieję, że wielu z nas przeżyło wzruszający poniedziałkowy wieczór. Wiele było ważnych historycznych i aktualnych wątków, przeplatanych słowem bł. ks. Jerzego Popiełuszki - słowem, które w dzisiejszych kontekstach wybrzmiewa z pełną aktualnością.
   Młoda reżyser to uosobienie zdrowej cząstki współczesnej polskiej młodzieży, młodej polskiej inteligencji. Jej postawa kontrastuje z poglądami żenująco płytkich mądralińskich, których stać jedynie na dezawuowanie „hagiografii finansowanej przez ojca Dyrektora”.
    Zagrożenia nie minęły. Ale też: możliwości realizacji dobra nie minęły. I dzisiaj jest możliwe być świadkiem prawdy. Nie trzeba bić pokłonów przed bożkiem świętego spokoju - jak to czyni niejeden świecki czy duchowny. Nie trzeba być człowiekiem poprawności politycznej czy kurialnej. Dzisiaj jest możliwa wierność Bogu i realizacja miłości. Dzisiaj jest możliwa wierność Prawdzie aż do śmierci. Choć często nie przysporzy to popularności i uznania w oczach ludzi.
   Święci wrastali i umacniali się dzięki Eucharystii. Bł. ks. Jerzy był kapłanem. Chrystus był jego mocą - nie ludzie. Bardziej słuchał Boga niż ludzi. Ludzi kochał i wiernie głosił im Słowa Prawdy. Dla mnie ks. Jerzy jest patronem ludzi niepoprawnych politycznie.
   Jak piękne jest życie tych, którzy żyją w blasku Chrystusa i na poważnie traktują Jego polecenie głoszenia Prawdy wszystkim. Święci intrygują, frapują, prowokują. Pan Bóg czeka na nasze owoce świętości. Są?
  

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 5: Homilia


   Dzisiaj tylko zachęcam do przeczytania z uwagą homilii, którą wygłosił arcybiskup Angelo Amato SDB podczas wczorajszej Mszy świętej beatyfikacyjnej. Inaczej mi nie wypada. Czytajmy!
  

niedziela, 6 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 4: Ku Bogu


   Jeśli człowiek wraca do Boga, to wraca do sakramentów świętych. W nich spotyka Boga kochającego, zbawiającego, uświęcającego.
   Pisze Marian o swoim powrocie - pisze do ks. prałata Teofila Boguckiego, ówczesnego proboszcza parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie. Pisze o swoim spotkaniu z Bogiem podczas Mszy świętej, którą odprawiał pewien młody ksiądz. Pisze 15 czerwca 1982 roku.:

   „Zupełnie przypadkowo trafiłem w ostatnią niedzielę maja br. na wspaniałą Mszę, którą o godzinie 19.00 odprawiał młody ksiądz, a która to Msza była poświęcona naszej Ojczyźnie i jej obronie przed obcą przemocą. Tłumy rozmodlonych ludzi…
   Przyznam się szczerze, że od lat nie jestem praktykującym katolikiem i z dystansu (obojętnie) traktowałem kult religijny i wiarę. Po tym przypadkowym spotkaniu gruntownie zmieniłem swój pogląd. To było coś niezapomnianego. Coś, co każe złożyć hołd Wam, Księżom, i całemu Kościołowi. Dzięki takim uroczystościom czujemy się Polakami, wyzwala się w nas tak potrzebna więź narodowa. Jeśli do tego dodać piękne, patriotyczne wiersze recytowane przez artystów scen polskich, to będzie to dopełnienie naszych odczuć.
   Dzięki temu wróciłem skruszony na łono Kościoła, przyjąłem Sakrament Komunii Świętej, uprzednio wyznając swe grzechy i zaniedbania przed spowiednikiem. Oby więcej takich uroczystości.
   Dzięki składam Księdzu Proboszczowi i proszę Trójcę Przenajświętszą o Księdza Proboszcza zdrowie i bezpieczeństwo osobiste.
   Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
   Marian

   Jedno z wielu świadectw. A młody ksiądz dzisiaj zostaje ogłoszony błogosławionym. Za wszystko Bogu niech będą dzięki!
   

sobota, 5 czerwca 2010

Oktawa Bożego Ciała - dzień 3: Sakrament pojednanych


   Szczęśliwy, po kilku godzinach, wyszedłem z konfesjonału. Niezasłużony to w żaden sposób przywilej bycia narzędziem Bożego Miłosierdzia i świadkiem sekretów serca. W konfesjonale odżywam.
   Jesteśmy w oktawie Bożego Ciała, chcę więc napisać o odrębności Sakramentu Pojednania i Sakramentu Eucharystii. Chcę także napisać o związku Sakramentu Pokuty z Sakramentem Pojednania. Zatem: odrębność i związek.
   Tytuł dzisiejszego wpisu to nie lapsus. Rzeczywiście, chodzi o sakrament pojednanych - nie o Sakrament Pojednania. Ściślej: chodzi o Eucharystię jako sakrament pojednanych, w odróżnieniu od spowiedzi i Sakramentu Pojednania.
   Dlaczego taki wątek? Bo jest poważny problem niegodnego przyjmowania Najświętszego Sakramentu w Polsce a w zatrważającej skali w krajach zachodnich, m. in. w Niemczech. Zbezczelnieli dzisiaj ludzie i wydaje im się, że im się Komunia należy. Ktoś powiedział tak: jak Polacy żyją, tak żyją, ale do Komunii bez spowiedzi nie idą. Jeśli to powiedzenie ogólnie byłoby prawdziwe, to nie wyklucza konieczności najwyższej troski o to, by przystępować do tego Sakramentu z najwyższym staraniem, by nie uchybić świętości Eucharystii. A jednym z warunków takiej troski jest wolność od grzechu ciężkiego.
   Niektórzy żyją w grzechach „po uszy” a uzurpują sobie prawo do Komunii świętej. To już jest kwestia diaboliczna, kwalifikująca się do egzorcyzmu a przynajmniej do wielkiej modlitwy o przełamanie grzechu przeciw Duchowi Świętemu. To jest problem m. in. niektórych polityków i aktywnych homoseksualistów, którzy bezczelnie i „bez krępacji” deklarują światu, że w takiej a takiej kwestii mają inne zdanie niż Kościół, a Komunia im się należy, bo przecież są katolikami. Taką postawę zaprezentował publicznie Bronisław Komorowski w kwestii in vitro. Mętlik w głowie i blokada w sumieniu. Zgroza. Kto głosuje na tego typu ludzi, poważnie grzeszy. To jest współudział w grzechu, czyli jeden z grzechów cudzych. To oczywiste. Św. Jan Chrzciciel jasno powiedział władcy żyjącemu w nieregularnej sytuacji matrymonialnej: Nie wolno ci! Czy my, Polacy, będziemy mądrzy, aby na prezydenta wybierać ludzi mądrych i moralnych? To jest problem duchowego rozeznania i poważnej odpowiedzialności. Za błądzących módlmy się - z troską o ich wieczne zbawienie.
   Kwestię syntetycznie poruszał przed laty Kardynał Joseph Ratzinger. Znalazłem w jego pismach taki fragment:
   „Ostatnia Wieczerza nie byłą jedną z wielu uczt, w czasie których Jezus jadł z „celnikami i grzesznikami”. Jezus bowiem zachował formę uczty paschalnej, którą urządzano w gronie rodziny. I tak też obchodził Jezus Paschę ze swoimi najbliższymi – z dwunastoma, których przez umycie nóg, swe słowo i tę kąpiel przebaczenia przygotował do picia swojej Krwi i pożywania swego Ciała, aby się mogli stać jedno z Nim. Sama Eucharystia nie jest sakramentem pojednania, lecz zakłada jego uprzednie przyjęcie. Eucharystia jest sakramentem pojednanych, którzy zapewne zawsze pozostaną słabymi grzesznikami, ale którzy Jezusowi podali rękę i stali się członkami Jego rodziny.” (Służyć prawdzie, 2 IV).
   I najważniejsze: Słowo Boże w tej kwestii:
   „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.” (1 Kor 11,26-30).
  Droga pozytywna: Rozważmy. Zważajmy. Przystępujmy. Najpierw do Sakramentu Pojednania a następnie do Eucharystii: sakramentu pojednanych.