Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

piątek, 31 grudnia 2010

W ostatni dzień roku klęknijmy przed Panem Bogiem

   „Kontemplacja oblicza Jezusa pozwala nam zatem zbliżyć się do najbardziej paradoksalnego aspektu Jego tajemnicy, który ujawnia się w ostatniej godzinie, w godzinie Krzyża. Jest to tajemnica w tajemnicy, którą człowiek może jedynie adorować na kolanach” (Jan Paweł II, Novo millennio ineunte 25).
   Jakiś czas temu przeczytałem książkę biskupa Athanasiusa Schneidera Dominus est, zawierającą m. in. świadectwo jego matki - świadectwo miłości i czci wobec Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. W tej książce znalazłem wzruszające świadectwo angielskiego konwertyty Fredericka Williama Fabera:
  
   „Wszyscy włącznie z Papieżem, klęczeliśmy na kolanach. Nigdy wcześniej nie widziałem podobnej, tak wzruszającej sceny. Kardynałowie i prałaci klęczeli, podobnie czynili żołnierze i cały kolorowy tłum. Wszystko to miało miejsce w blasku wspaniałego kościoła, gdzie przyodziany w biel stary Papież, pokornie trwający na kolanach przed Najświętszym Sakramentem naszego Pana; ponadto panowała głęboka cisza. Jakże wspaniały był to widok!
  
   W ostatni dzień Roku Pańskiego 2010 uklęknijmy przed Panem Bogiem - z pokorą, wdzięcznością i nadzieją!
  
   Wczoraj na Krakowskim Przedmieściu obiecałem Studentom Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem, że umieszczę tutaj teksty modlitw w języku łacińskim. Byli z nami cudzoziemcy - prawie do końca naszych modlitw. Znajomość poniższych tekstów ułatwi nam wspólną modlitwę w zgromadzeniach międzynarodowych:
  
In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen.
  
Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra. Panem nostrum quotidianum da nobis hodie; et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris, et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo. Amen.
  
Ave, Maria, gratia plena, Dominus tecum; benedicta tu in mulieribus, et benedictus fructus ventris tui, Iesus. Sancta Maria, mater Dei, ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortis nostrae. Amen.
  
Gloria Patri, et Filio, et Spiritui Sancto, sicut erat in principio et nunc et semper et in saecula saeculorum. Amen.
  
Requiem aeternam dona eis, Domine,
et lux perpetua luceat eis.
Requiescant in pace. Amen.
   
   * * *
   

Otrzymałem dzisiaj następującą wiadomość:
   W dniu 31 grudnia 2010 o godz. 20.00 w prowadzonym przez OO. Jezuitów Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej - Patronki Stolicy, w Warszawie, przy ul. Świętojańskiej (obok Archikatedry), zostanie odprawiona Msza Święta w intencjach obrońców Krzyża.
  
 * * *
  
Msza Święta:
   W intencji dziękczynno-przebłagalnej.
   

czwartek, 30 grudnia 2010

Głos z Watykanu

   Ważny głos rozbrzmiewa ze Stolicy Apostolskiej. Czytamy w skupieniu pięć razy i wprowadzamy w praktykę!

  
   Życzliwie przypominam, że w sektorze tematycznym pod flagą znajdziemy m. in. działy:
   „Aktualności liturgiczne”,
   „Kierunek modlitwy liturgicznej!”,
   „Klękajmy!”,
   „Komunia na rękę - NIE!”,
   „Krzyż w centrum ołtarza!”.
   
   Czytajmy z uwagą i przesyłajmy innym, bo sprawa nagląca i najświętsza!
  
   * * *
  
Msza Święta:
   29.12.2010: O błogosławieństwo Boże dla moich ofiarodawców i dobrodziejów.
   30.12.2010: Za zmarłą Mamę ks. Krzysztofa Szymczaka SDB – w dniu pogrzebu.
   

wtorek, 28 grudnia 2010

Trzy nieprzypadkowe teksty

   Warto przeczytać z uwagą trzy wybrane teksty - dwa św. Pawła i jeden św. Polikarpa. Studenci Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem, którzy realizację powołania do świętości traktują poważnie, znajdą w nich inspirację do bardziej gorliwej służby Panu Bogu i ludziom.
   Słowo zawierające odniesienia do pewnych sytuacji - nie tylko z przeszłości. Słowo zawierające pewne wskazania - Boże wskazania na dzisiaj. Słowo, jak zawsze, dobrane nieprzypadkowo przez księdza, który ma na drugie imię Paweł. Dobrze jest mieć takiego Patrona! Co najważniejsze: przez słowa Pisma Świętego mówi do nas Pan Bóg. Kiedy Bóg mówi, nie gardź Jego Słowem!

   „Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, tak iż kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych. I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, odważa się bardziej bez lęku głosić słowo Boże. Niektórzy wprawdzie z zawiści i przekory, drudzy zaś z dobrej woli głoszą Chrystusa. Ci ostatni głoszą z miłości, świadomi tego, że jestem przeznaczony do obrony Ewangelii. Tamci zaś, powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom. Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył. Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa, zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was.
   Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja - czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka - mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie” (Flp 1, 12-30).
   
   Słowo z Listu św. Polikarpa, biskupa i męczennika, do Filipian:
   „«Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, służcie Bogu z bojaźnią i w prawdzie», porzucając próżne gadania i urojenia tłumu, «wierząc w Tego, który wskrzesił z martwych Pana naszego Jezusa Chrystusa, dał Mu chwałę» i tron po swojej prawicy. Jemu zostało poddane wszelkie stworzenie na ziemi i w niebie, Jemu służy wszystko, co żyje. On przyjdzie sądzić żywych i umarłych, a Bóg zażąda rachunku Jego krwi od tych, którzy nie chcą uwierzyć w Niego.
   Ten zaś, który wskrzesił Go z martwych, wskrzesi i nas, jeśli będziemy pełnić Jego wolę i postępować według Jego przykazań, jeśli umiłujemy to, co On umiłował, wystrzegając się wszelkiej niesprawiedliwości, obłudy, chciwości, oszczerstwa i fałszywego świadectwa; «nie oddając złem za zło, złorzeczeniem za złorzeczenie», uderzeniem za uderzenie, obelgą za obelgę, ale pamiętając o pouczeniu Pana: «Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni, odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone; bądźcie miłosierni, abyście dostąpili miłosierdzia; jaką miarą mierzycie, taką wam odmierzą», oraz: «Błogosławieni ubodzy i ci, którzy cierpią prześladowanie, albowiem ich jest królestwo Boże».”
   To pisze święty, świadek, męczennik, który dobrze poznał smak cierpienia, prześladowań, Krzyża.
   
   I powtórnie odzywa się dzisiaj św. Paweł:
   „A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia, abym mógł być dumny w dniu Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem” (Flp 2, 12-16).
  
   * * *
  
Msza Święta:
   O błogosławieństwo Boże i zdrowie dla Rodziców Księdza Inspektora Alfreda Lei SDB.
   

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Święci Młodziankowie i Herod...

   Wydarzenia z przeszłości powtarzają się... Władcy ziemscy często rozmijają się z Chrystusem. Do czasu. Ostateczne zwycięstwo należy do Chrystusa i do tych, którzy są Mu wierni. Słowo nadziei!
   Kolejny tekst z liturgii niech będzie nam pomocą w refleksji nad treścią jutrzejszego święta.
  
   Z kazania św. Kwodwultdeusa, biskupa
   (Kazanie 2 o wyznaniu wiary)
 
   Nawet niemowlęta wyznają Chrystusa
  
   Rodzi się małe Dziecię, a jest Ono wielkim Królem. Z dalekich stron przybywają mędrcy, aby pokłonić się Temu, który jeszcze spoczywa w żłóbku, ale panuje w niebie i na ziemi. Trwoży się Herod, kiedy mędrcy zwiastują mu narodziny Króla, i by nie utracić królestwa, chce zgładzić Dziecię; a przecież gdyby w Nie uwierzył, nie potrzebowałby się lękać na ziemi i życie wieczne stałoby się dla niego wiecznym panowaniem.
   Czemu więc trwożysz się, Herodzie, słysząc o narodzinach Króla? Nie przychodzi On, by cię pozbawić panowania, lecz by pokonać szatana. Ale tego nie rozumiesz, więc się lękasz i srożysz. Chcesz zgładzić Tego jednego, którego poszukujesz, i stajesz się okrutnym mordercą wielu dzieci.
   Nie powstrzymuje cię płacz matek ani ból ojców z utraty synów, ani też jęk i kwilenie niemowląt. Zabijasz maleństwa, bo strach zabija twe serce, i łudzisz się sądząc, że zgładziwszy Tego, który jest Życiem, zapewnisz sobie długie lata na tej ziemi.
   On jednak, źródło łaski, tak mały, a tak wielki, spoczywa wprawdzie w żłóbku, a przecież wstrząsa twoim tronem, i ty sam, bezwiednie, służysz Jego planom. Oto bowiem dusze zostają wyzwolone z niewoli diabła i dzieci wrogów Dziecięcia stają się dziećmi przybrania.
   Te niemowlęta, choć o tym nie wiedzą, umierają za Chrystusa, ich zaś rodzice opłakują śmierć męczenników, a one, nie umiejąc jeszcze mówić, świadczą o Zbawicielu. Oto panowanie Tego, który przez śmierć przyszedł panować! Oto już wybawia Ten, który jest Wybawicielem; oto już zbawia Ten, który przynosi zbawienie!
   Ale ty, Herodzie, nic o tym nie wiesz, więc lękasz się i srożysz, a srożąc się przeciw Dziecięciu, bezwiednie już Mu hołd oddajesz.
   O jakże to wielki dar łaski! Jakież to zasługi tych dzieci zgotowały im tak wielkie zwycięstwo? Jeszcze nie potrafią mówić, a już wyznają Chrystusa. Ich słabe ciałka nie są jeszcze zdolne do walki, a już zdobywają palmę zwycięstwa.

   * * *
  
Msza Święta:
   O zdrowie dla dziecka – intencja zamówiona przez rodziców z Marklowic.
   

niedziela, 26 grudnia 2010

Święto Świętej Rodziny

   W zachowaniu duchowych owoców dzisiejszego święta niech nam będzie pomocą refleksja Pawła VI.

   Z przemówienia papieża Pawła VI
   (Nazaret, dnia 5 stycznia 1964 r.)
  
   Przykład Nazaretu
  
   Nazaret jest szkołą, w której zaczyna się pojmować życie Jezusa: jest to szkoła Ewangelii.
   Tutaj przede wszystkim uczymy się patrzeć, słuchać, rozważać i przenikać głębokie i tajemne znaczenie tego bardzo prostego, pokornego i jakże pięknego objawienia się Syna Bożego. Może też i całkiem nieświadomie uczymy się Go naśladować.
   Tutaj jest nam dane zrozumieć w pełni, kim jest Chrystus. Tu pojmujemy konieczność rozważenia tego, co stanowiło ramy Jego pobytu wśród nas: miejsca, czasu, zwyczajów, języka, praktyk religijnych, słowem, tego wszystkiego, czym się posłużył Jezus, żeby objawić się światu. Wszystko tutaj przemawia, wszystko nabiera znaczenia. Tu, w tej szkole, widzimy potrzebę duchowego wyrobienia, jeśli chcemy iść za nauką Ewangelii i być uczniami Chrystusa.
   O, jak bardzo pragnęlibyśmy powrócić na nowo do lat dziecinnych i poddać się tej pokornej, a wzniosłej szkole nazaretańskiej! Jakbyśmy chcieli pod okiem Maryi uczyć się na nowo prawdziwej wiedzy o życiu i najwyższej mądrości praw Bożych!
   Ale tylko przechodzimy tędy. Musimy się wyrzec tego pragnienia, aby tu się uczyć rozumienia Ewangelii, tej nauki, której właściwie nigdy nie ma końca. Zanim jednak stąd odejdziemy, musimy pośpiesznie i jak gdyby ukradkiem przyswoić sobie kilka krótkich pouczeń Nazaretu.
   Najpierw lekcja milczenia. Niech się odrodzi w nas szacunek dla milczenia, tej pięknej i niezastąpionej postawy ducha. Jakże jest nam ona konieczna w naszym współczesnym życiu, pełnym niepokoju i napięcia, wśród jego zamętu, zgiełku i wrzawy. O milczenie Nazaretu, naucz nas skupienia i wejścia w siebie, otwarcia się na Boże natchnienia i słowa nauczycieli prawdy; naucz nas potrzeby i wartości przygotowania, studium, rozważania, osobistego życia wewnętrznego i modlitwy, której Bóg wysłuchuje w skrytości.
   Jest jeszcze i lekcja życia rodzinnego. Niech Nazaret nauczy nas, czym jest rodzina, jej wspólnota miłości, jej surowe i proste piękno, jej święty i nierozerwalny charakter. Uczmy się od Nazaretu, że wychowanie rodzinne jest drogie i niezastąpione i że w sferze społecznej ma ono pierwszorzędne i niezrównane znaczenie.
   Wreszcie przykład pracy. O Nazaret, "domu Syna cieśli", tu właśnie chcielibyśmy zrozumieć i umocnić surowe, a przynoszące zbawienie prawo ludzkiej pracy, przywrócić świadomość jej wartości, przypomnieć, że praca nie może być sama w sobie celem, ale że jej wartość i wolność, którą daje, płyną bardziej z wartości celu, jakiemu ona służy, niż z korzyści ekonomicznych, jakie przynosi. Jakżebyśmy chcieli pozdrowić stąd wszystkich pracujących całego świata i ukazać im wielki wzór ich Boskiego Brata, proroka wszystkich słusznych ich praw - Chrystusa, naszego Pana!

  
   Na zakończenie przypominam wszystkim Małżonkom i Rodzicom oraz przygotowującym się do małżeństwa o ważnej i pożytecznej inicjatywie: Audycje dla małżonków i rodziców - każdy wtorek, Radio Maryja, godz. 21.40. Zachęcam do regularnego słuchania!
   Życzliwie przypominam, że w dziale tematycznym pod flagą znajdziemy działy „Dla małżonków i rodziców” oraz „Dla mężów i ojców”. Zapraszam!
  
   * * *
  
Msza Święta:
   O błogosławieństwo Boże i umocnienie wiary dla Rodzin Parafii Chrystusa Króla we Wrocławiu oraz dla Rodzin Ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
   

sobota, 25 grudnia 2010

Boże Narodzenie

   W głębszym przeżyciu Świąt niech nam będzie pomocą refleksja Świętych.

   Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża  
   (Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, 1-3)  

   Poznaj swoją godność, chrześcijaninie

   Dzisiaj narodził nam się Zbawiciel, radujmy się, umiłowani! Nie miejsce na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia.
   Nikogo ona nie omija, wszyscy mają ten sam powód do tego wesela, bo nasz Pan niweczy grzech i śmierć, a chociaż nikogo nie znajduje wolnego od winy, to przecież wszystkich przychodzi wyzwolić. Niech się weseli święty, bo bliski jest palmy zwycięstwa; niech się raduje grzeszny, bo dane mu jest przebaczenie; niech powróci do życia poganin, bo do niego jest powołany.
   Oto nadeszła pełnia czasu, przewidziana w niezgłębionych wyrokach Bożych, i Syn Boga przyjmuje na siebie naturę ludzką, by ją pojednać z jej Stwórcą i przez nią zwyciężyć szatana, jej zwycięzcę i sprawcę śmierci.
   Pan się rodzi, "Chwała na wysokości Bogu" śpiewają radośnie aniołowie i głoszą "pokój ludziom, których umiłował". Widzą już bowiem niebiańską Jerozolimę powstającą ze wszystkich narodów. Jakże wielką radość powinno dawać nam, ludziom, owo niewysłowione dzieło miłości Bożej, skoro ogarnia ona nawet aniołów.
   Umiłowani! Dzięki składajmy Bogu Ojcu przez Jego Syna, w Duchu Świętym, albowiem umiłował nas i w swym bezgranicznym miłosierdziu ulitował się nad nami: "Nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia", abyśmy się w Nim stali nowym, odrodzonym stworzeniem.
   Porzućmy więc to, czym byliśmy, i nasze dawne uczynki, a skoro przez Wcielenie Syna Bożego zostaliśmy w Nim usynowieni, wyrzeknijmy się wszystkiego, co jest tylko ciałem.
   Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
   Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa.
  
   * * *
  
Msza Święta:
   25.12.2010 Pasterka: Za zmarłych Salezjanów pracujących w Parafii Chrystusa Króla we Wrocławiu, za zmarłych Parafian oraz za wszystkich, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.
   25.12.2010 Msza Święta w dzień: Za zmarłych z mojej Rodziny oraz za wszystkich, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.
   

piątek, 24 grudnia 2010

Christus natus est nobis!

   Chrystus nam się narodził!
   Wszystkim miłym Czytelnikom mojego bloga oraz wszystkim przychodzącym na modlitwę na Krakowskie Przedmieście w Warszawie życzę błogosławionych i pełnych radości Świąt Narodzenia Pańskiego.
   Słowa szczególnej życzliwości kieruję do Rodzin Ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
   Pan Jezus jest Światłością niezawodną - warto w Nim złożyć nadzieję - dzisiaj i na wieczność.
   Głośmy wszystkim radosną nowinę o bliskości Boga.
   Dołączam życzliwe zapewnienie o codziennej pamięci w modlitwie oraz podziękowanie za wszelkie wyrazy życzliwości.
   Radosnych i pełnych nadziei Świąt!
   ks. Jacek Bałemba SDB
   
   * * *
   
Msza Święta:
   23.12.2010: Zgodnie z intencją Ofiarodawczyni.
   24.12.2010: Za śp. Stanisławę Bałemba.
    

środa, 22 grudnia 2010

Kilka życzliwych wyjaśnień

   Jak można się przekonać, będąc przez ponad osiem miesięcy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, kapłani, którzy służą tam ludziom modlitwą, głoszeniem Słowa Bożego i błogosławieństwem dbają o to, aby ta posługa była realizowana zgodnie z Ewangelią a nie według różnych oczekiwań ludzi różnych. Kapłani ci dbają także o to, aby wypowiadać się dobrze o innych kapłanach i o biskupach. To jest ważne, aby te dwie wspomniane kwestie - wierność Ewangelii i szacunek dla pasterzy - były jasno realizowane i aby były jasno zrozumiane przez ludzi tam obecnych. Wielu to rozumie.
   Pojawiły się jednak nieliczne głosy mówione czy pisane (pisane niestety anonimowo!), które zniekształcają prawdę o stylu posługi obecnych tam kapłanów i o wypowiadanych przez nich słowach. Pozwolę sobie zatem sprostować kilka kwestii z nadzieją, że to proste i życzliwe wyjaśnienie posłuży dobru i spokojowi Czytelników interesujących się sprawą modlitwy pod Krzyżem oraz dobru i spokojowi gromadzących się tam wiernych.
   * Ksiądz powiedział, żeby nie czytać żadnej „Bibuły” i innych pism wychodzących pod krzyżem, lecz tylko prasę katolicką.
   Nie jest to prawdą! Poruszyłem kilka tygodni temu temat różnych „bibuł”, mając na myśli różne pisma zawierające różne rzekome prywatne objawienia nie zatwierdzone przez Kościół. Przestrzegałem przed ich czytaniem. Zachęcałem do czytania Pisma Świętego, Katechizmu Kościoła Katolickiego, życiorysów Świętych oraz pism, które zostawili nam Święci. Użyte w tym kontekście przeze mnie słowo „bibuła” nie ma zatem nic wspólnego z „Bibułą spod Krzyża” relacjonującą wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia i tam rozprowadzaną.
   * Źle się dzieje i niczemu dobremu to nie służy, jeżeli Obrońców Krzyża, którzy oddani są sprawie smoleńskiej - godnemu upamiętnieniu ofiar tam poległych i ujawnieniu prawdy krytykuje się i wmawia pychę. Otrzymujemy negatywne oceny za to, że doznawaliśmy tylu upokorzeń i pilnujemy porządku pod Krzyżem.
   Nie jest to prawdą! Nigdy żaden kapłan nie wystawiał nikomu negatywnych ocen za to, że ktoś doznawał upokorzeń i pilnował porządku pod Krzyżem. Były natomiast pewne głosy osób wypowiadających się publicznie - także w mass mediach - osób, które jasno artykułowały swoje przekonanie, że „tylko ta grupa to są prawdziwi obrońcy Krzyża a nie tamci”. W tym kontekście słowo kapłana wzywające do pokory wynika z troski o duchowe dobro wszystkich uczestników modlitw pod Krzyżem. Takie napomnienie jest obowiązkiem kapłana! Ewangelia ma aspekty pocieszające i aspekty wymagające. Słowo kapłana wskazywało na niewłaściwość pewnych zachowań i słów a nigdy nie było wywoływaniem „do tablicy” poszczególnych osób. To oczywiste, że nie wypada w kontekście Krzyża i tajemnicy śmierci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem licytować się, kto z nas jest bardziej prawdziwym obrońcą Krzyża. Jasne.
   * Ks. Jacek przepraszał tych wszystkich, którzy czuli się przez niego obrażeni kiedykolwiek. Chwała mu za to, ponieważ różnie bywało.
   Nie jest to prawdą! Nikogo nie przepraszałem! Staram się brać pełną odpowiedzialność za każde słowo, które wypowiadam na Krakowskim Przedmieściu. Słowo, które wypowiadam ma na celu duchowe dobro słuchaczy. Każdy może przyjść i posłuchać, każdy może nagrać moje wypowiedzi. Nie mam tu nic do ukrycia. Jeśli chodzi o ten aspekt jawności znaczące są słowa Pana Jezusa przed sądem: „Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem” (J 18, 20-21). I napiszę to jasno: nie odwołuję żadnego słowa wypowiedzianego na Krakowskim Przedmieściu i za żadne słowo nikogo nie przepraszam. Ci, którzy swoją obecność i modlitwę pod Krzyżem traktują jako Uniwersytet Świętości, i ci, którzy uważnie słuchają słowa kapłana, rozumieją, o czym mówię i dlaczego tak mówię.
   Kończę. Ufam, że to lapidarne wyjaśnienie będzie pożyteczne dla Czytelników, zwłaszcza dla wytrwale przychodzących na modlitwę na Krakowskie Przedmieście. Może niektórych zmobilizuje do bardziej uważnego słuchania tego, co kapłani obecni pod Krzyżem rzeczywiście mówią a czego nie mówią.
   Drogocenna jest codzienna obecność ludzi modlących się w centrum naszej Stolicy! Ale uważajmy i miejmy zawsze trochę oleju w głowie: różne sytuacje na Krakowskim Przedmieściu jeszcze zdarzyć się mogą. Uważajmy. Jedność z kapłanami to wartość, którą trzeba tam ocalić. Mądry to rozumie w lot.
   Niech Pan Bóg nam wszystkim błogosławi na dobre godziny przedświątecznych przygotowań.
   Szczęść Boże!
   

Nasza Polska

   Nic się tutaj nie skończyło… Minęło osiem miesięcy od katastrofy pod Smoleńskiem a Polacy nadal codziennie przychodzą przed Pałac Namiestnikowski w Warszawie i modlą się, modlą się codziennie wieczorem. Ta prosta informacja o codziennej modlitwie Polaków niestety nie znajduje uznania w oczach wielu. Trwa embargo - co dziwne, nie tylko w środowiskach i mediach lewoskrętnych. Niestety.
   Ale, ale… oto dobra wiadomość! Embargo złamane! W dzisiejszym numerze tygodnika „Nasza Polska” znajdą Państwo na str. 2 artykuł zawierający prostą informację o modlitwie na Krakowskim Przedmieściu - modlitwie, która TRWA! To ważna informacja: Nic się tutaj nie skończyło…
   Gratulacje dla pierwszej gazety, która odważyła się to napisać!
   Warto kupić „Naszą Polskę”!
   * * *
Msza Święta:
   Zgodnie z intencją Ofiarodawczyni.
    

wtorek, 21 grudnia 2010

W uzupełnieniu: Benedykta XVI słowo do kapłanów.

   Heroiczną, a zarazem owocną posługę św. Jan Vianneya w konfesjonale przypomniał Papież, spotykając się w miesiącu marcu bieżącego roku z uczestnikami dorocznego kursu Penitencjarii Apostolskiej dla spowiedników. Benedykt XVI wskazał, że spowiednik musi być świadomy własnych ograniczeń oraz tego, że sam potrzebuje Bożego przebaczenia i nawrócenia serca. Jest to istotne w życiu kapłana, gdyż tylko ten, kto doświadczył Miłosierdzia Boga, może je głosić i udzielać innym.
   „Żyjemy w kontekście kulturowym naznaczonym hedonizmem i relatywizmem - mówił Papież. - Mentalność ta dąży do wykreślenia Boga z horyzontu życia. Nie sprzyja nabyciu jasnego obrazu wartości jako punktu odniesienia. Nie pomaga w rozeznawaniu między dobrem a złem, ani dojrzewaniu słusznego poczucia grzechu. Ta sytuacja czyni posługę szafarzy Bożego Miłosierdzia tym pilniejszą. Nie możemy zapominać, że istnieje swoiste błędne koło między zatarciem doświadczenia Boga a utratą poczucia grzechu. Kontekst kulturowy, w jakim żył św. Jan Maria Vianney, pod wielu względami nie różnił się znacznie od naszego. Również w jego czasach istniała mentalność nieprzyjazna wierze, a pewne siły próbowały wprost przeszkodzić w pełnieniu posługi. W takich warunkach święty proboszcz z Ars «czynił z kościoła swój dom», by prowadzić ludzi do Boga.
   Drodzy współbracia, trzeba wrócić do konfesjonału jako miejsca celebracji sakramentu pojednania, ale też miejsca, w którym się częściej «mieszka». Wtedy wierny będzie mógł tam znaleźć miłosierdzie, radę i pociechę, odczuć, że Bóg go kocha i rozumie, doświadczyć obecności Bożego Miłosierdzia obok rzeczywistej Obecności w Eucharystii” - powiedział Benedykt XVI.
   Papież zwrócił uwagę, że kryzys sakramentu pokuty, o którym często się mówi, jest wyzwaniem przede wszystkim dla księży. Spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność, by wychowywać wiernych do radykalnych wymogów Ewangelii.

  

Aby spowiadać się dobrze (8): Kilka kwestii.

   Jako uzupełnienie problematyki dotyczącej Sakramentu Pokuty, dzisiaj o kilku kwestiach szczegółowych.
   * Miejsce spowiedzi. Stanowczo konfesjonał!
   * Zatajenie grzechu. Można i należy naprawić, powtarzając jeszcze raz całą spowiedź, w której doszło do zatajenia. Mogą się zdarzyć sytuacje opłakania godne, gdy człowiek zataja grzech a potem sobie kilkadziesiąt lat chodzi do spowiedzi i do Komunii. Jakiś niewyznany grzech z dzieciństwa czy młodości. Całe pasmo kilkudziesięcioletnich świętokradztw! Przedziwny bywa człowiek! Rozwiązaniem jest wtedy tzw. spowiedź generalna, obejmująca cały ten kilkudziesięcioletni okres od tamtej spowiedzi świętokradzkiej aż do dnia dzisiejszego (dodając oczywiście jasno i to, że przystępowaliśmy do spowiedzi i Komunii świętokradzkich). Do takiej spowiedzi generalnej należy się dobrze i bez pośpiechu przygotować, przynajmniej przez kilka dni (bardzo pomocny może nam być dokładny rachunek sumienia na piśmie).
   * Zapomnienie grzechu. Jeśli jest niezawinione (bo rachunek sumienia przed spowiedzią zrobiliśmy dokładnie i uczciwie), wystarczy przy najbliższej spowiedzi na początku lub na końcu wyznania grzechów powiedzieć spowiednikowi, że z powodu zapomnienia przy poprzedniej spowiedzi, chcemy dodać jeszcze taki a taki zapomniany grzech - i wyznajemy go.
   * Zrażenie się do spowiedzi. Może nam się zdarzyć, że - na przykład - spowiednik potraktował nas obcesowo i nerwowo. Trzeba przejść ponad tym, bo Sakrament Pokuty to przede wszystkim spotkanie z Panem Bogiem.
   * Brak dyspozycji do uzyskania rozgrzeszenia. Może się zdarzyć, że z racji sytuacji w jakiej znaleźliśmy się, spowiednik nie może nam dać rozgrzeszenia. Nie jest to kaprys czy nieuzasadniona, arbitralna decyzja spowiednika. Przyczyna jest w nas - nie chcemy zerwać z grzechem czy z bliską okazją do grzechu. Nigdy nie należy wymuszać od księdza rozgrzeszenia, bo grozi to nieważną, świętokradzką spowiedzią - znieważeniem Sakramentu.
   * Częstotliwość spowiedzi. Dobrze jest zachować regularność. Im częściej, tym lepiej. A na pewno zawsze najszybciej, jak tylko możliwe, po popełnieniu grzechu ciężkiego.
   Szanowni Czytelnicy, na temat Sakramentu Pokuty pisze się różnie. Bardzo chciałbym Was prosić: nie sugerujcie się nigdy powierzchownymi wskazaniami dotyczącymi tego Sakramentu czy kilkoma niezobowiązującymi ogólnikami o Miłosierdziu Bożym.
   Tajemnica Miłosierdzia Bożego jest źródłem naszej nadziei, nawet w najtrudniejszych i najbardziej skomplikowanych sprawach sumienia. Ale nie zwalnia nas to od poważnej troski, aby do spowiedzi przygotowywać się zawsze jak najlepiej, odprawiać ją solidnie i naprawiać wyrządzone zło. Dlatego - z troski - podkreśliłem pewne aspekty, które z pewnością  posłużą duchowemu dobru tych, którzy poważnie myślą o świętości. Świętość wymaga ciągłego trudu - idziemy naprzód. Ku Bogu. Droga pewna.
   

Aby spowiadać się dobrze (7): Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.

   Piąty warunek dobrej spowiedzi to zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu. Chodzi o naprawienie wyrządzonego zła.
   Pierwszym elementem zadośćuczynienia jest solidne odprawienie „pokuty”, którą zadaje nam kapłan na spowiedzi.
   Poza tym obowiązek zadośćuczynienia spoczywa na nas szczególnie w następujących przypadkach:
   * Oszczerstwo (mówienie o kimś rzeczy złych i nieprawdziwych) - należy odwołać (prostując te oszczerstwa do tych samych osób, do których je wypowiadaliśmy).
   * Kradzież - należy oddać rzecz czy pieniądze skradzione (tej osobie czy instytucji, której się ukradło). Jest to obowiązek restytucji.
   * Krzywdę wyrządzoną - należy naprawić.
   * Jeśli kogoś obraziliśmy - należy przeprosić.
   * Zgorszenie - należy naprawić (np. przez przeproszenie czy jasne zdystansowanie się od zarzewia zgorszenia).
   Mogą być i inne sytuacje, w których jesteśmy ściśle zobowiązani do naprawienia wyrządzonego przez nas zła.
   Zadośćuczynienie ma charakter obligatoryjny, nie opcjonalny. Szczególnie w przypadku wyżej wymienionych grzechów nie wystarczy sama spowiedź, choćby najbardziej szczera. Wyrządzone zło należy naprawić - praktycznie i konkretnie. Po prostu. Wtedy dopiero możemy mówić, że nasze nawrócenie jest dojrzałe i szczere.
   
   c.d.n.
   
   * * *
  
Msza Święta:
   O dary Ducha Świętego, o rozeznanie dobra od zła i o zdrowe potomstwo dla Zbigniewa i Anny (7).
    

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Aby spowiadać się dobrze (6): Wyznanie grzechów.

   Do spowiedzi trzeba się przygotować! Po modlitwie, dokładnym rachunku sumienia, żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy możemy spokojnie zbliżyć się do konfesjonału, aby wyznać swoje grzechy. Nie spieszmy się!
   Mamy prawo wybrać spowiednika. Najlepiej jest wybrać spowiednika cierpliwego, który nie popędza, nie przerywa naszego wyznania grzechów, ale pozwala nam w pełni się wypowiedzieć a ewentualnie dopiero później zadaje konieczne pytania. Spowiednika, który umie wyczekać, uszanuje momenty milczenia, słucha. Ma dla nas czas.
   Najkrócej: aby spowiedź była ważna trzeba wyznać dokładnie wszystkie swoje grzechy. Jest to obowiązek integralności wyznania. Należy dokładnie wyznać grzechy uwzględniając trzy aspekty:
   * Jakie grzechy?
   * W jakich okolicznościach popełnione?
   * Ile razy?
   Więc podajemy dokładnie: rodzaj grzechu, ważniejsze okoliczności i liczbę. Obowiązek pełnej integralności wyznania dotyczy grzechów ciężkich.
   Nie utrudniajmy spowiednikowi pracy spowiadając się ogólnikowo. Wtedy spowiednik ma obowiązek postawienia pytań.
   Jakim dobrodziejstwem jest szczera spowiedź! Przynosi pokój serca.
   Dwie prośby:
   * Spowiadamy się tylko ze swoich własnych grzechów. Nigdy z cudzych! :)
   * Podczas spowiedzi wyznajemy swoje grzechy a nigdy nie chwalimy się swoimi osiągnięciami i zasługami.
   Życzę szczerych spowiedzi. Zawsze!
   
   c.d.n.
   
   * * *
   

Msza Święta:
   O dary Ducha Świętego, o rozeznanie dobra od zła i o zdrowe potomstwo dla Zbigniewa i Anny (6).
    

niedziela, 19 grudnia 2010

Aby spowiadać się dobrze (5): Postanowienie poprawy.

   Jesteśmy w samym centrum poważnej problematyki dotyczącej Sakramentu Pokuty. Trzeba do tych kwestii podchodzić nie powierzchownie czy zwyczajowo, ale rzetelnie i uczciwie a w szczerym kontakcie z Panem Bogiem na modlitwie dorastać do coraz bardziej dojrzałego przeżywania Sakramentu Pojednania. Mówimy o postawach i decyzjach, które warunkują ważne i godziwe przyjęcie tego Sakramentu. Spowiedź to nie automat: przycisnę przycisk i wyskoczy batonik. Coś tam powiem i ksiądz rozgrzeszy. Coś tam powiem!
   Do najistotniejszych warunków Sakramentu Pokuty należy, oprócz żalu za grzechy, mocne postanowienie poprawy.
   Niedorzecznością byłoby domaganie się od spowiednika rozgrzeszenia, kiedy nie ma się najmniejszej woli zmiany życia. Tak może się zdarzyć na przykład w coraz częściej spotykanych sytuacjach zamieszkania młodych razem przed ślubem albo w ogóle bez ślubu. Przed Wielkanocą przylecą do spowiedzi. Po co? Albo: jak ktoś kradł, tak dalej myśli kraść, jak oszukiwał na podatkach, tak nie myśli z tym zerwać, jak znieważał swoich domowników, tak nie myśli się zmienić, jak stosował/-a środki antykoncepcyjne, tak nie myśli o najmniejszej zmianie tego destrukcyjnego procederu, jak narażał się na takie czy inne grzechy, tak nie myśli o tym, aby unikać bliskich okazji do grzechu. Może być wiele innych sytuacji. Z bezwstydnym czołem domagać się rozgrzeszenia w takich sytuacjach, może jeszcze z deklaracją, że przecież „jestem katolikiem", byłoby zaprzeczeniem wiary i znakiem głębokiego niedorozwoju duchowego.
   Powiedzmy to jasno: sytuacja bezmyślności i stawiania grzechu i własnych grzesznych przywiązań ponad Pana Boga i Jego Wolę dyskwalifikuje katolika od sakramentalnego rozgrzeszenia. Tu uwaga: takie wybrakowane spowiedzi mogą się zdarzyć - nie tylko - przy okazjonalnych, pospiesznych, na chybcika odprawianych spowiedziach np. z okazji czyjegoś ślubu, pogrzebu czy chrztu, „bo chciałbym przystąpić do Komunii" albo „bo mam być chrzestnym/chrzestną". Lepiej wtedy nie przychodzić do konfesjonału. Jeszcze lepiej jest nawrócić się szczerze!
   Jeśli ktoś deklarowałby wobec spowiednika gotowość przemiany życia, ale w sercu wcale o tym nie myślał, to oczywiście nawet jeśli kapłan w dobrej wierze wypowie słowa rozgrzeszenia, to jest to spowiedź świętokradzka a więc nieważna - rozgrzeszenie nie nastąpiło, co więcej penitent obciążył swoje sumienie jeszcze dodatkowym grzechem kłamstwa i znieważenia Sakramentu.
   Są to sprawy poważne i zdaje się, że częste nauczanie na ten temat jest dzisiaj konieczne, abyśmy, myśląc o spowiedzi, nie ugrzęźli w lekkomyślnie powtarzanych kilku niezobowiązujących ogólnikach o miłosierdziu Bożym.
   Powiedzmy to jasno i wyraźnie: do ważnego rozgrzeszenia konieczna jest szczera wewnętrzna dyspozycja - decyzja poprawy swojego postępowania, decyzja unikania grzechu, decyzja zerwania z grzesznymi przywiązaniami, decyzja unikania niebezpiecznych okazji do grzechu, decyzja naprawienia wyrządzonego zła. Taka postawa jest oznaką szczerego nawrócenia, jest wyrazem wiary. Tak przyjmuje Sakrament Pokuty katolik dojrzały duchowo.
  
   c.d.n.
  

Aby spowiadać się dobrze (4): Żal za grzechy.

   Do spowiedzi trzeba się przygotować. Na to przygotowanie trzeba poświęcić czas. Po modlitwie do Ducha Świętego i dokładnym rachunku sumienia wzbudzamy w swoim sercu żal za grzechy.
   Żal za grzechy jest najważniejszym warunkiem dobrej spowiedzi. Jest on konieczny, aby Sakrament Pokuty był przyjęty ważnie, tzn. aby łaska przebaczenia skutecznie dotknęła mojego serca. Bez żalu za grzechy spowiedź jest nieważna, choćbyśmy spowiadali się dokładnie i szczerze, i choćby kapłan wypowiedział nad nami słowa rozgrzeszenia.
   Może być żal niedoskonały (np. z obawy przed piekłem). Żal niedoskonały jest naznaczony egoizmem i lękiem. Tam moje „ja" jest dominujące.
   Natomiast żal doskonały podejmowany jest z miłości ku Bogu. Tu moja postawa jest o wiele bardziej dojrzała: Bóg jest w centrum. Z miłości ku Niemu żałuję za popełnione zło i za zaniedbanie dobra. Kto kocha Pana Boga szczerze a nie deklaratywnie, ten nie ma z tym problemu.
   Do ważnego przyjęcia Sakramentu Pokuty wystarczy żal niedoskonały, ale jest on absolutnym minimum. Zawsze warto uczynić pewien wysiłek duchowy, aby z miłością zwrócić się do Boga i szczerze przeprosić Go za swoje grzechy.
   Pomocą w wyrażeniu żalu doskonałego mogą być na przykład: Psalm 51(50), rozważanie dobroci Boga i Męki Pana Jezusa, popatrzenie z miłością na Krzyż.
   Żal za grzechy łączy się ściśle z mocnym postanowieniem poprawy. O nim - wkrótce.
  
   c.d.n.

   * * *
  
Msza Święta:
   Zgodnie z wolą Ofiarodawcy.