Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

poniedziałek, 12 lipca 2010

Krzyż

    Stat crux dum volvitur orbis.
   "Brońcie Krzyża!" (Jan Paweł II).
   Śpiewaliśmy: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany za żadne skarby świata […] w obronie Krzyża stanę!”
   Przeszkadzał krzyż w Nowej Hucie. Usuwano krzyże z miejsc publicznych, ze szkół, ze szpitali.
   31 lipca minie kolejna rocznica usunięcia przez SB z powązkowskiego cmentarza krzyża katyńskiego, który w 1981 roku ustawił tam, zamordowany przez komunistyczne szwadrony śmierci, ksiądz Stefan Niedzielak.
   Jakiś czas temu pan w czapce impertynencko potraktował Jana Pawła II na naszej polskiej ziemi takimi mniej więcej słowy: „Panie papież, niech pan powie swoim ludziom, żeby wynieśli te krzyże”.
   Prezydent Warszawy jest odpowiedzialna za usunięcie w Warszawie (pod osłoną nocy…!) dziesiątków krzyży przydrożnych. Na dodatek: kłamliwa i żenująca argumentacja.
   Prezydent elekt jeszcze nie objął urzędu a już zapowiada usunięcie krzyża spod pałacu prezydenckiego. Krzyż mu przeszkadza. Komu przeszkadza? Dlaczego przeszkadza?
   Pełniący władzę w Polsce nie przyłączyli się do przedstawicieli państw, które w unijnych strukturach stają w obronie krzyża i jego obecności w Europie.

   „Dlaczego narody się buntują,
    czemu ludy knują daremne zamysły?
    Królowie ziemi powstają
    i władcy spiskują wraz z nimi
    przeciw Panu i przeciw Jego Pamazańcowi:
    «Stargajmy Ich więzy
    i odrzućmy od siebie Ich pęta!».
    Śmieje się Ten, który mieszka w niebie, 
    Pan się z nich naigrawa,
    a wtedy mówi do nich w swoim gniewie 
    i w swej zapalczywości ich trwoży:
    A teraz, królowie, zrozumcie,
    nauczcie się, sędziowie ziemi!
    Służcie Panu z bojaźnią
    i Jego nogi ze drżeniem całujcie,
    bo zapłonie gniewem i poginiecie w drodze,
    gdyż gniew Jego prędko wybucha.
    Szczęśliwi wszyscy, co w Nim szukają ucieczki.”
       (Ps 2,1-5.10-12)
   
   Szczegół: w ostatnich latach żołnierze mogli bez przeszkód brać udział w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. W tym roku są jakieś problemy…
   Już sam fakt dyskutowania na temat przesuwania krzyża bez uzasadnionego powodu ma posmak bluźnierstwa. W sprawie krzyża są głosy „rozsądne”, „wyważone”, „nie mających złych intencji” ludzi, którzy do kamery robią mądre miny. Niestety, jest w ich gronie kilku duchownych, których wypowiedzi zdają się wskazywać na ich duchowe zagubienie, co piszę z przykrością. Ateistyczne bojówki internetowe skwapliwie nagłośnią ich nieświatłe poglądy.
   Kiedy ktoś z polityków stanie w obronie krzyża, te same ideologicznie wyćwiczone bojówki sprawnie przytoczą oceny "światlejszych" polityków, zarzucających tamtym pierwszym "wywoływanie wojny religijnej" i "cyniczne granie katastrofą". Pytam: Czy polityk nie ma prawa jasno stanąć po stronie krzyża, także tego krzyża - spod pałacu prezydenckiego?
   Czy nie zadrży im ręka przy usuwaniu krzyża? Czy nie zadrży im ręka przy podpisywaniu decyzji nakazujących usunięcie czy bezceremonialne przesunięcie krzyża? Czy nie zadrży im serce, gdy na ten temat wymądrzają się w mass mediach? Czy nie mrugnie im powieka, gdy stanowczo twierdzą, że krzyż „należy przenieść” albo znaleźć „jakieś rozwiązanie tej delikatnej kwestii”?
   Kto stanie przy krzyżu?
   Jest tu kwestia dwóch, diametralnie różnych, postaw - nie wszyscy to rozróżniają. Jeśli nie nawiązuję z Chrystusem żadnej więzi duchowej, to będę Go traktował jako przedmiot dyskusji. Jeśli jestem wierzący i żyję w przyjaźni z Chrystusem, rozmawiam z Nim, kocham Go, ufam Mu, to będę Go traktował jako Osobę, jako Boga, któremu należny jest najwyższy szacunek i cześć. To jest zasadnicza różnica czy ktoś ma jakieś poglądy religijne i dyskutuje ograniczonym intelektem czy wierzy i kocha Chrystusa - prowadzi życie duchowe. Dyskutant będzie gadał. Wierzący - przed krzyżem uklęknie.
   Człowiek wierzący kocha krzyż, bo wie Kto na nim oddał życie. Żaden Święty nie przesuwał krzyża, jak zbędny mebel. Bo oni kochali Chrystusa. Prosta argumentacja. Dziecko pojmie.
   Jak się czuje Chrystus w naszym kraju, gdy przesuwa się i eliminuje znak Jego Ofiary? Jak się czuje Chrystus w Europie, gdy trybunały uzurpatorsko sądzą Boga i decydują o znakach naszej wiary? Pogubliśmy się w fałszywych ekumenizmach, tolerancjach, parlamentach, trybunałach, paragrafach, rozdziałach, podrozdziałach, przedziałach, oddziałach... Nie pasuje nam Bóg do papierowej demokracji.
   Benedykt XVI stawia Krzyż w centrum ołtarza. Nie z boku, z tyłu, w cieniu, na ścianie, pod ścianą, na suficie, pod sufitem, obok sufitu, na zapleczu, w zakrystii…, ale w samym centrum - w środku ołtarza. I co z tego rozumiemy? Czekamy na jakieś przepisy? „A ludzie patrzyli i nie pojmowali, ani sobie tego nie wzięli do serca” (Mdr 4,14).
   Szatan ciśnie zuchwale w kierunku maksymalnego sprywatyzowania, schowania i całkowitego wyeliminowania wiary i jej znaków. To jest fundament ideologii materialistycznej, komunistycznej i liberalistycznej: wyeliminować Boga. A konsekwencją jest destrukcja człowieka jako osoby i destrukcja więzi międzyludzkich, i destrukcja życia społecznego. Równia pochyła w dół. Powiedzenie Bogu „Nie!”, „Nie będę służył” - „Non serviam!” To jest jeden i ten sam niszczący nurt ideologiczny, który przepoczwarza się w zakresie stosowanych form działania oraz w sferze werbalnej, która dzisiaj stała się jakby bardziej "przyjazna" w sformułowaniach. Cel jednak jest zawsze ten sam: zniszczenie Boga i zniszczenie człowieka, uczynić świat bez Boga a więc bez-Bożny. To zakłada także zniszczenie Kościoła Katolickiego - jedynego prawdziwego Kościoła, bo założonego przez Chrystusa.
   I tu dochodzimy do najgłębszych przyczyn walki z krzyżem. Chodzi o Boga. Kto nie ma tej integralnej wizji, sięgającej do najgłębszych przyczyn, ten mało rozumie i łatwo będzie przestawiał krzyż, jak nic nie znaczący mebel. A w najlepszym wypadku będzie dążył do magazynowania znaków wiary tylko w miejscach rzekomo przeznaczonych na takie znaki. A przecież: cała ziemia należy do Boga i wszędzie można czcić Boga i stawiać znaki wiary: „Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy” (Ps 24,1), „ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami” (Kpł 25,23). To my jesteśmy gośćmi na ziemi, która należy do Boga, a nie władcami, którzy mają prawo osądzać Boga i dyktować Mu, gdzie On ma prawo się umieścić. To człowiek może przez swój grzech niektóre miejsca na ziemi czynić niegodnymi Boga, ale to już jest inny problem.
   Św. Paweł pisze: „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6,14).
   Wożę ze sobą krzyż św. Benedykta. Kiedy odprawiam Mszę Świętą stawiam go zawsze w samym środku, w samym centrum ołtarza. Znak jedności z pokornym Papieżem Benedyktem XVI. Świadkiem Krzyża we współczesnej Europie i w dzisiejszym świecie.
   Jeszcze jeden aspekt. Ostrze problemu musimy zobaczyć także w sobie. Każdy popełniony przez nas grzech to powiedzenie „Nie!” Chrystusowi i Jego Krzyżowi. Szczere nawrócenie, uczciwa spowiedź, życie w łasce uświęcającej, czystość serca i realizacja dobra - to powiedzenie „Tak!” Chrystusowi i Jego Krzyżowi. Okazji do tego nam nie brakuje. Każdego dnia mogę dać świadectwo miłości do Krzyża. Powinienem.

Krzyż jeszcze stoi... Zdjęcie z dn. 22 lipca 2010.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.