Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

czwartek, 8 lipca 2010

Suwerenność


   Pożyteczność i dobroczynna skuteczność aktywności człowieka w sferze publicznej zależy od jego kompetencji. Ale są i inne aspekty - niemniej ważne: kto działa? jaki to jest człowiek? jak myśli? jaki jest jego światopogląd? jakie jest jego sumienie? Mój wujek, ś.p. Kazimierz Kaglik, pomagał jednej rodzinie. Ojciec tej rodziny, z wyższym wykształceniem, był mocno zaangażowanym działaczem „Solidarności”. Gdy jego żona zachorowała na raka, zostawił ją i swoich dwóch synów. Mocno zaangażowany działacz!
   Z domowych rozmów z moim Ojcem pamiętam jego lapidarną charakterystykę „lewoskrętnych” polityków i nie tylko: - co innego myśli, co innego mówi, co innego robi.
   Człowiek dojrzały charakteryzuje się spójnością myśli, mowy i działania. To nie wystarczy: chodzi jeszcze o odniesienie do prawdy i dobra.
   A zatem: człowiek pożyteczny w sferze publicznej jest wtedy, gdy jego myśli, słowa i czyny są zakorzenione w prawdzie i dobru.
   Tu potrzebna jest suwerenność wewnętrzna. Ona jest możliwa, bo żadne konteksty i uwarunkowania zewnętrzne nie determinują w sposób ostateczny ludzkich myśli, słów i czynów. Suwerenność najbardziej wyraziście widać u męczenników. W najbardziej niesprzyjających warunkach zewnętrznych są wolni i suwerenni, bo zakorzenieni w prawdzie i dobru usque ad mortem.
   Dzisiaj jest problem łatwej sprzedajności myśli i problem ulegania terrorowi pisanych i niepisanych reguł political correctness. Co widać codziennie w mass mediach, w sferze polityki i w kręgach tzw. intelektualistów. To jest brak suwerenności wewnętrznej. Czy tacy ludzie mogą zapewnić narodowi suwerenność w sferze publicznej? Retoryczne pytanie!
   Suwerenność zaczyna się od poznania prawdy. W mojej dzisiejszej lekturze napotkałem tekst kardynała Ratzingera sprzed kilkudziesięciu laty:

   „Mądrość jest uczestnictwem w Boskim sposobie widzenia i oceny rzeczy zgodnie z rzeczywistością. Oczywiście, takie poznanie spraw i rzeczy z perspektywy Boskiej zakłada pewne warunki. Przede wszystkim nie może ono nastąpić bez wspólnoty z Bogiem i dlatego też nie jest owo najgłębsze i ostateczne poznanie jedynie sprawą intelektu. Poznanie sięgające istoty rzeczy musi być ściśle i nierozłącznie związane z życiem. Najgłębszemu poznaniu towarzyszyć musi czystość własnego „ja”, czystość gwarantująca niesprzedajność myśli. Czystość duchową warunkuje proces otwarcia się i zgody na przyjęcie Łaski. Na tym tle wydaje się rzeczą zrozumiałą, dlaczego tak często ludzie bardzo prości są głęboko mądrzy w sprawach zasadniczych i dlaczego często tak wręcz niewiarygodną ślepotą odznaczają się intelektualiści” (Służyć prawdzie, 7 VII). Dziwna aktualność…

   Wiele od nas nie zależy. Wiele od nas zależy. Proces przemiany ku syntezie myśli, słów i czynów zakorzenionej w prawdzie i dobru jest możliwy dopóki żyjemy. Idąc do szkoły Świętych, kończę sympatycznym pouczeniem św. Jana Marii Vianneya: „Nie wszyscy święci dobrze zaczynali, ale każdy z nich dobrze skończył. My też nie zaczęliśmy dobrze naszego życia, więc przynajmniej starajmy się dobrze je zakończyć i dołączyć do świętych w niebie.”
   Święci są ludźmi najwyższego pożytku publicznego. I w końcu: módlmy się o świętych polityków i świętych intelektualistów. Tym bardziej, że trudno ich znaleźć. Niestety.

   Pożyteczne głosy intelektualistów gromadzę m.in. w dziale „Audio”. A dzisiaj szczególnie polecam programy z udziałem człowieka kompetencji wybitnej - ks. prof. dr. hab. Tadeusza Guza. Słucham dzisiejszego wieczoru. Słuchajmy.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.