Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

wtorek, 15 lutego 2011

Lidia nie miała problemów ze słuchem


   Dzisiaj Pan Jezus mówi: „macie uszy, a nie słyszycie?” (Mk 8, 18).
   Wielu ludzi jest chorych na ucho. Chory na ucho. Św. Paweł diagnozuje: „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom” (2 Tm 4, 3-4).
   Są i inne problemy z uchem: na skutek usłyszenia Słowa Prawdy ludzie żyjący w zakłamaniu reagują dzisiaj rzekomo miłym tłumaczeniem się, że oni nie mieli złych intencji, że owszem są tolerancyjni, że nie chcieli nikogo urazić, albo groteskowo i żenująco w tonie: ja jestem święta, to ksiądz jest niekulturalny”.
   Klasyczne zachowania ludzi zakłamanych wobec ułyszanego Słowa Prawdy to reagowanie gniewem, nienawiścią, wściekłością, agresją, wrzaskiem, oburzaniem się, bluźnierstwem, zarzutem jątrzenia, zarzutem nietolerancji, zarzutem działania pod wpływem złego ducha (zob. Mt 12, 24!), zarzutem dzielenia, sprzeciwianiem się, osądzaniem, oskarżaniem, obmową, oszczerstwem, plotkami, pomówieniami, fałszywym świadectwem, prostackimi wyzwiskami, wulgarnymi słowami, podburzaniem tłumu, zazdrością, chęcią zemsty, chęcią doprowadzenia do zamilknięcia głosiciela Prawdy, poniżaniem, prześladowaniem i dążeniem do wyeliminowania tego, kto im Słowo Prawdy powiedział.
   Taka była reakcja na słowa Pana Jezusa w Nazarecie: „Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić” (Łk 4, 28-29). Głupi tłum!
   Taka była reakcja na słowa św. Szczepana: „podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków” (Dz 6, 12-13). To nie koniec. „Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. […] A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali” (Dz, 7, 54.57-58).
   Nielepszy los spotkał św. Pawła. Przemawiał w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej do tłumnie zgromadzonych słuchaczy. „Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. […] Żydzi podburzyli pobożne a wpływowe niewiasty i znaczniejszych obywateli, wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich ze swoich granic” (Dz 13, 45.50).
   A kiedy św. Paweł przemawiał do zatwardziałych Żydów, ci wrzasnęli prostacko: „«Precz z ziemi z takim, nie godzi się bowiem, aby on żył!» Kiedy oni krzyczeli i zrzucali szaty, i piaskiem ciskali w powietrze…” (Dz 22, 22-23).
   Podobny los spotkał św. Jana Chrzciciela, który za to, że jasno głosił prawdę i wypominał wielkim tego świata grzechy, poniósł śmierć przez zawiść mściwej kobiety (por. Mt 14, 1-12).
   Wielu ludzi jest chorych na ucho. Chory na ucho.
   Słowo Boże diagnozuje:
   „Usłyszycie dobrze, ale nie zrozumiecie,  
   i dobrze będziecie widzieć, a nie zobaczycie. 
   Bo otępiało serce tego ludu. 
   Usłyszeli niechętnie i zamknęli oczy, 
   aby przypadkiem nie zobaczyli oczami 
   i uszami nie usłyszeli, 
   i nie zrozumieli sercem, i nie nawrócili się, 
   i abym ich nie uleczył” (Dz 28,26-27).
   Otępiało serce tego ludu. Można mieć otępiały słuch, otępiały wzrok, otępiałą głowę. „Nie mam głowy do spraw Bożych!”, ja tu jestem w innej sprawie”.
   „Ksiądz coś mówił. Ale nie wiem, co”. „Coś tam ksiądz mówił, no coś pobożnego, bo to ksiądz, więc coś tam pobożnego gadał, coś tam gadał, coś tam…”.
   Człowiek pełny siebie nie słyszy tego, co mówi do niego Pan Bóg (tak, tak, to nie pomyłka - nie mówię o człowieku pewnym siebie, lecz pełnym siebie). Nie mówię tu o doraźnych rozproszeniach, które mogą mieć różne przyczyny, np. zdrowotne, mówię o zasadniczej postawie niechęci do słuchania Słowa Bożego.
   Celnym tekstem pyta wnikliwie współczesne pokolenie Kardynał Joseph Ratzinger:
   
   „Gdzie dziś podziali się «cisi tej ziemi», którzy bez wielkich słów i bez szukania dla siebie rozgłosu, bez specjalnego wykształcenia, naprawdę żyli Słowem Bożym, nim oddychali, myśleli i prawdziwie dobrze czuli się w Kościele? Mamy dziś zbyt wielu ludzi, którzy za dużo mówią, udowadniają, że oni także mają coś do powiedzenia, oczywiście - najlepiej coś krytycznego, wykazując, że wprawdzie nie wszystko wiedzą, ale w każdym razie lepiej wiedzą. Mamy natomiast za mało ludzi, którzy są zdolni słuchać w ciszy, chłonąć święte Słowo Boże i którzy umieją się nim zachwycić i tak nim się przejąć, że staje się prawdziwie ich chlebem. Kto z nas może powiedzieć, że Pismo święte, psalmy, hymny uwielbienia Bożego stały się dlań żywą mową serca, że cisną mu się na usta, gdy przestaje rozumować i pozwala ustom mówić to, czego serce jest pełne? W zasadzie żywimy się soczewicą i wodą, podczas kiedy w Piśmie świętym daruje nam Bóg stągwie wybornego wina. Maryja, pokorna służebnica Pana, powinna nas pysznych zawstydzić i zachęcić do ukochania cudownego podarunku Boskich nauk. Abyśmy się stali ludźmi, mającymi uszy do słuchania Słowa Bożego także wśród dzisiejszych hałasów, zdolnych uczynić nas głuchymi aż do wnętrza duszy.
   Chciejmy otworzyć znów nasze serce dla cudownego daru Słowa Bożego, które nas pociesza pośród nocy tego świata i uwesela w dniach pogodnych, w radościach, które także pochodzą od Boga” (Kard. J. Ratzinger, Dogma und Verkündigung, s . 407 n., cyt. za: Służyć Prawdzie, 12 IX).
  
   Bóg przemawia do nas codziennie przez Słowo Starego Testamentu i Nowego Testamentu. Przemawia w liturgii Kościoła. Przemawia na ulicach i placach. Przemawia przez biskupów i kapłanów, gdy nauczają Bożej nauki. Słuchamy w skupieniu? Codziennie? A może odwracamy głowę, może z mądrą miną obwieszczamy światu, że kazania powinny być krótkie, a jeszcze lepiej, żeby Msza była bez kazania, co tam pleban gada…, w ogóle po co gada...
   Przy okazji: Pan Bóg nakazuje nam szacunek dla głosicieli Słowa Bożego. Czytamy: „Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem” (1 Tm 5, 17).
   Wróćmy do problemu ucha. Pan Bóg poleca nam słowo mądrości:
   „Chętnie słuchaj wszelkiego wykładu rzeczy Bożych, 
   a przysłowia rozumne niech nie ujdą twojej uwagi!” (Syr 6, 35).
   Lidia nie miała problemów ze słuchem. Św. Łukasz tak to relacjonuje:
   „wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie - jak sądziliśmy - było miejsce modlitwy. I usiadłszy rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły. Przysłuchiwała się nam też pewna «bojąca się Boga» kobieta z miasta Tiatyry imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła” (Dz 16, 13-14).
   Modlę się dzisiaj słowami liturgii:
   „Otwórz, Panie, nasze serca,
   abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego” (por. Dz 16,14).
   Kiedy się tak modlę, nie mam problemów ze słuchem.
   Pan Jezus uzdrawia ucho.
   Słucham.
   Słyszę.
   Jak Lidia.
   „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9).
   
   * * *
   
Msza Święta:
   O błogosławieństwo Boże i zdrowie dla Michaliny.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.