Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

wtorek, 9 listopada 2010

O polityce - przed Narodowym Świętem Niepodległości

   Jako kapłan przychodzący na Krakowskie Przedmieście, aby modlić się, głosić Ewangelię i udzielać błogosławieństwa zgromadzonym, reprezentuję Chrystusa i Kościół. To zaszczyt i zobowiązanie. I mogę powiedzieć za św. Janem Bosko, założycielem nas, salezjanów: „Moją polityką jest Ojcze nasz”.
   Natomiast nigdy nie będę zniechęcał ludzi do angażowania się w politykę i nie będę dystansował się od polityki, i nie będę straszył polityką, i nie będę deklarował, że obecność tutaj to nie jest sprawa polityczna, i nie będę mówił o polityce tylko w aspekcie jej negatywnych przejawów, nadużyć i korupcji. „Koń jaki jest, każdy widzi”. A my mamy, jako katolicy, nie tylko prawo, ale święty obowiązek angażowania się w politykę!
   Pilny Student Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem dobrze wie, że polityka to roztropna troska o dobro wspólne. Pilny Student Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem zapoznaje się z adhortacją Jana Pawła II Christifideles laici - o powołaniu misji świeckich w Kościele i w świecie. Pilny Student Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem dobrze wie, że Jan Paweł II w numerze 42 tego dokumentu napisał:
  
   „Aby ożywiać duchem chrześcijańskim doczesną rzeczywistość służąc — jak zostało powiedziane — osobie i społeczeństwu, świeccy nie mogą rezygnować z udziału w «polityce», czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra; Ojcowie synodalni stwierdzali wielokrotnie, że prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego; formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, zadania i odpowiedzialność mogą być bardzo różne i wzajemnie się uzupełniać. Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych.
   Przeciwnie, Sobór Watykański II mówi o tym w sposób niezwykle znaczący: «Kościół uznaje za godną pochwały i szacunku pracę tych, którzy dla posługi ludziom poświęcają swoje siły dobru państwa i podejmują się tego trudnego obowiązku» (GS 75).
   Podstawowym kryterium polityki uprawianej na rzecz osoby i społeczeństwa, jest dążenie do wspólnego dobra jako dobra wszystkich ludzi i całego człowieka, dobra, które jest dane i które gwarantuje, że jego przyjęcie jest sprawą wolnego i odpowiedzialnego wyboru poszczególnych osób czy stowarzyszeń: «Wspólnota polityczna — czytamy w Konstytucji Gaudium et spes — istnieje więc dla dobra wspólnego, w którym znajduje ona pełne uzasadnienie i sens, i z którego bierze swoje pierwotne i sobie właściwe prawo. Dobro zaś wspólne obejmuje sumę tych warunków życia społecznego, dzięki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia mogą pełniej i łatwiej osiągnąć swoją własną doskonałość» (GS 74).
   Ponadto polityka na rzecz osoby i społeczeństwa przyjmuje jako stały kierunek postępowania obronę i promocję sprawiedliwości, rozumiane jako «cnota», w której wszyscy winni być wychowywani i jako «siła» moralna, która wspiera zaangażowanie na rzecz praw i obowiązków każdego i wszystkich, mając za podstawę osobistą godność ludzkiej istoty.
   Sprawowanie władzy politycznej winno mieć za podstawę ducha służby, gdyż tylko on, w połączeniu z konieczną kompetencją i skutecznością działania decyduje o tym, czy poczynania polityków są «jawne» i «czyste», zgodnie z tym, czego — zresztą słusznie — ludzie od nich wymagają. Pobudza to do otwartej walki i zdecydowanego przezwyciężania takich pokus, jak nieuczciwość, kłamstwo, wykorzystywanie dóbr publicznych do wzbogacenia niewielkiej grupy osób lub w celu zdobywania popleczników, stosowanie dwuznacznych lub niedozwolonych środków dla zdobycia, utrzymania bądź powiększenia władzy za wszelką cenę.
   Świeccy katolicy zaangażowani w politykę winni bez wątpienia szanować właściwie pojętą autonomię rzeczywistości ziemskiej, zgodnie z tym, co czytamy w Konstytucji Gaudium et spes: «Jest sprawą doniosłą, żeby zwłaszcza w społeczeństwach pluralistycznych doceniano właściwy stosunek między wspólnotą polityczną a Kościołem i by jasno rozróżniano to, co czynią wierni, czy to poszczególni, czy też stowarzyszeni, we własnym imieniu jako obywatele kierujący się głosem sumienia chrześcijańskiego, od tego, co czynią wraz ze swymi pasterzami w imieniu Kościoła. Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej» (GS 76).
   Równocześnie pilnym i odpowiedzialnym zadaniem świeckich jest dawanie świadectwa tym wartościom ludzkim i ewangelicznym, które posiadają wewnętrzny związek z działalnością polityczną, jak wolność, sprawiedliwość, solidarność, wierne i bezinteresowne oddanie sprawie wspólnego dobra, prosty styl życia, preferencyjna opcja na rzecz ubogich i najmniejszych. Wymaga to, by byli oni coraz bardziej ożywieni duchem rzeczywistego uczestnictwa w życiu Kościoła i coraz lepiej znali jego naukę społeczną. W spełnianiu tego zadania stałym wsparciem będzie dla nich bliskość wspólnot chrześcijańskich i ich pasterzy.
   Stylem oraz narzędziem polityki, która chce dążyć do prawdziwego rozwoju człowieka, jest solidarność. Ta zaś wymaga czynnego i odpowiedzialnego uczestnictwa w życiu politycznym wszystkich i każdego obywatela oraz rozmaitych grup, związków zawodowych, partii: wszyscy razem i każdy z osobna jesteśmy odbiorcami polityki i jej aktorami. W tej dziedzinie solidarność, jak powiedziałem w encyklice Sollicitudo rei socialis, jest czymś więcej aniżeli «tylko nieokreślonym współczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zła dotykającego wielu osób, bliskich czy dalekich. Przeciwnie, jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich» (SRS 38).
   Dzisiaj solidarność polityczna, przekraczając granice poszczególnych państw czy bloków, musi objąć wszystkie kontynenty, cały świat. Owocem solidarnej polityki, przez wszystkich tak bardzo upragnionym, lecz jeszcze wciąż niedojrzałym, jest pokój. Świeckim nie wolno traktować obojętnie, biernie i z dystansem tego wszystkiego, co jest z pokojem sprzeczne lub mu zagraża, jak przemoc, wojna, tortury i terroryzm, obozy koncentracyjne, militaryzacja polityki, wyścig zbrojeń oraz zagrożenie nuklearne. Przeciwnie, jako uczniowie Jezusa Chrystusa, który jest «Księciem pokoju» (Iz 9, 5) i «naszym pokojem» (Ef 2, 14), świeccy winni być ludźmi «wprowadzającymi pokój» (Mt 5, 9), zarówno przez nawrócenie «serca», jak przez działanie na rzecz prawdy, wolności, sprawiedliwości i miłości, które stanowią niezbywalną podstawę pokoju.” (ChL 42).
  
   To dzisiejsze słowo umieszczam tutaj w kontekście 92. rocznicy odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę. Warto nad tymi tekstami medytować, wyciągać wnioski i odważnie podejmować odpowiednie działania.
   Koniecznie zaopatrzmy się we flagi polskie i wywieśmy je 11 listopada. Świętujmy!
   A jutro, 10 listopada, spotkajmy się w Archikatedrze Warszawskiej na Mszy Świętej o godz. 19.00. Ksiądz Proboszcz będzie na nas czekał. Upływa kolejny miesiąc od katastrofy pod Smoleńskiem. Pamiętamy.
  
Lektura dla pilnych Studentów Uniwersytetu Świętości pod Krzyżem:
   Jan Paweł II, Christifideles laici. Posynodalna adhortacja apostolska o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie.
   * * *
Msza Święta:
   O błogosławieństwo Boże i zdrowie dla Michała.
   

1 komentarz:

  1. Wpis z 10.11.2010 godz.20;00

    Papież Benedykt XVI w czasie dzisiejszej audiencji generalnej wygłoszonej do Polaków, podziękowawszy za modlitewne wsparcie podczas ostatniej pielgrzymki powiedział:
    "Wezwałem Europę, by otworzyła się na Boga wychodząc na spotkanie z Nim bez lęku. Niech to pragnienie spełni się dzięki naszej modlitwie i ewangelicznemu świadectwu wiary".
    Jak ja rozumiem te dwa zdania kończące papieską wypowiedź. w nawiązaniu do aktualnej sytuacji na Krakowskim Przedmieściu i do powyższego wpisu.
    Wezwałem Europę, a więc i Polskę, a więc i każdego z nas fizycznych Obrońców Krzyża oraz zaocznych studentów UŚpK byśmy otwierając się na Boga, wychodząc na spotkanie z Nim na Krakowskie Przedmieście lub na internetowe łamy wychodzili bez lęku z odkrytą przyłbicą pod własnym imieniem i nazwiskiem
    To pragnienie otwarcia się na Boga, spełni się dzięki naszej modlitwie i świadectwu wiary jakie mamy dać publicznie. Modlitwa w kościele św Anny, to nie jest to ewangeliczne świadectwo wiary, o jakim mówił ewangelista Mateusz: „Do każdego, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed Ojcem moim w niebie” (Mt 10 ,32). Przed ludźmi, a więc przede wszystkimi tymi wahającymi się, obojętnymi, tymi przeszkadzającymi, szydzącymi. Modląc się w „cieplarnianych” warunkach kaplicy loretańskiej kościoła św. Anny tylko ze współwyznawcami wg mnie nie jesteśmy tymi, którzy przyznają się przed ludźmi do Chrystusa. Papież wzywa do ewangelicznego, misyjnego świadectwa wiary.
    Jerzy Zygarłowski z Baranowa

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.