Po Soborze Watykańskim II Pan Bóg nie zmienił poglądów.

Zapraszam na mój nowy blog:

środa, 15 grudnia 2010

Kocham Kościół (1)

   Św. Paweł, mówiąc o relacji Chrystusa do Kościoła, pisze: „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo” (Ef 5, 25-26).
   Chrystus umiłował Kościół. A my, „ludzie nowocześni", czy miłujemy Kościół? Czy może łatwiej dzisiaj nam - często pogrążonym w grzechu „po uszy” - przychodzi krytyka Kościoła, pouczanie Kościoła, że powinien to czy tamto, że powinien bardziej rozumieć ludzi, że powinien iść z duchem czasu, że powinien być otwarty, tolerancyjny, że nie powinien oceniać ludzkiego postępowania i mówić o grzechu, że nie powinien straszyć ludzi piekłem, bo to „średniowiecze”, że nie powinien wtrącać się do prywatnego życia ludzi, szczególnie do życia małżeńskiego, a już najbardziej do sfery seksualnej życia człowieka, antykoncepcji i in vitro, że nie powinien wtrącać się do życia publicznego i politycznego, że nie powinien mieć ambicji głoszenia, iż chrześcijaństwo jest jedyną prawdziwą religią, bo przecież „wszystkie religie są równe”, no i w ogóle jakby to było dobrze, gdyby Kościół był taki, jak my uważamy. A my - tacy jacyś zawsze lepsi, wyżsi, bardziej rozumni, otwarci, szerzej widzący świat, najmądrzejsi na świecie! Przepraszam!
   Święci kochają Kościół! I przez swoją świętość przyczyniają się do jego pozytywnej przemiany. To jest jedyna reforma Kościoła, o której mówi Ewangelia. Precyzyjniej: to jest jedyna reforma ludzkiego czynnika w Kościele, o której mówi Ewangelia. Boski fundament Kościoła jest bowiem nieutracalnie pewny, święty, nie wymagający żadnej reformy - jest nim Chrystus żyjący w Kościele i zbawiający przez Kościół. „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus” (1 Kor 3, 11). Jezus Chrystus żyje w Kościele - stale!
   Od wielu lat uczę się miłości do Kościoła od naszego papieża Benedykta XVI. Pisał on już dawno, z przenikliwością i wielkim szacunkiem dla wiary prostych ludzi, prawdziwie wierzących:
  
   „Gdzie krytyka Kościoła przybiera formy zjadliwe, przechodzące dziś często w specyficzny żargon, tam zawsze kryje się gdzieś na dnie pycha. Często z taką krytyką Kościoła łączy się duchowa pustka, która nie dostrzega w ogóle istoty Kościoła, traktując go jako twór polityczny, oceniając jego organizację jako brutalną albo żałosną. Nie dostrzega się, że istota Kościoła leży poza zewnętrzną organizacją - w pociesze Słowa i Sakramentów, których Kościół udziela - w dobrych i w złych dniach. Prawdziwie wierzący nie przywiązują zbytniej wagi do walki o reorganizację struktur kościelnych. Oni żyją tym, czym Kościół zawsze jest. A jeśli chce się wiedzieć, czym Kościół właściwie jest, trzeba iść do nich, bo Kościół nie jest najbardziej tam, gdzie się organizuje, reformuje, rządzi, ale w tych, którzy wierzą i przyjmują w Kościele dar wiary, stający się dla nich życiem. Tylko ten, kto doświadczył jak Kościół, mający tylu różnych sług i tyle różnych form, zawsze podnosił człowieka, przygarniał go, dając mu nadzieję, stając się mu drogą do życia w wieczności, tylko ten wie, czym Kościół naprawdę jest, wczoraj i dziś. Nie znaczy to wcale, że trzeba w Kościele zostawić wszystko po staremu, godząc się z dotychczasowym stanem rzeczy. Trwanie w Kościele może być czymś bardzo aktywnym - walką o to, aby Kościół zawsze trwał i zawsze prowadził w przyszłość." (Kard. J. Ratzinger, Einführung in das Christentum, cyt. za: Służyć Prawdzie, 20 VII).
  
   Dodajmy integrująco: by zawsze prowadził w wieczność z Bogiem. To się dzieje. W Kościele i przez Kościół.
   W dniach adwentowych, przygotowujących nas do uroczystości Bożego Narodzenia, warto unikać medialnego zgiełku i zamieszania - niepokojącego. Warto zafundować sobie pożyteczne z punktu widzenia duchowego przygotowanie do Świąt. Warto myśleć częściej o Jezusie Chrystusie i rozmawiać z Nim – serdecznie, szczerze, ufnie, codziennie. I warto podziękować Panu Jezusowi za Kościół. Jego Kościół. Tak, Kościół nie jest nasz, jest Jego, bo On w Nim żyje, działa, zbawia, uświęca - w każdym czasie. A więc i dzisiaj.
   Wierzący to rozumie. Rozumny tak wierzy. To jest Prawda.
   I jeszcze jedno. W Kościele, w sakramencie Chrztu, otrzymaliśmy od Boga dar świętości - talent do rozwijania! W Kościele mamy szerokie możliwości realizacji świętości. Nikt nam tego nie broni. Nikt nam w Kościele nie przeszkadza realizować świętość. Droga wolna - przestronna, choć wymagająca. Idziemy?
   
   * * *
   
   Wczoraj, we wspomnienie św. Jana od Krzyża, miałem pierwsze szkolenie przygotowujące do odprawiania Mszy Świętej w rycie trydenckim. Zaczęło się!

   * * *
  
Msza Święta:
   O dary Ducha Świętego, o rozeznanie dobra od zła i o zdrowe potomstwo dla Zbigniewa i Anny (3).
  

1 komentarz:

  1. Ewa Rzeczycka-Surma15 grudnia 2010 10:37

    "W Kościele mamy szerokie możliwości realizacji świętości. ....... Droga wolna - przestronna, choć wymagająca. Idziemy?
    IDZIEMY!!!!
    To nic, że nazwą nas sektą a i zysk zarzucą. Ten zysk, który przed nami - bezcenny!


    Jedna myśl Św. Jana od Krzyża: Cnoty, które zdobywamy z trudem, są zwykle bardzo cenne, najwspanialsze i bardziej stabilne od tych, które nabyliśmy ze smakiem i łagodnością ducha. W czasie suszy, w trudnościach, w cierpieniu cnota zapuszcza swoje korzenie...

    Błogosławieństwa Bożego i owocnego szkolenia życzy studentka UŚpK

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.