„Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem,
którzy zamieniają ciemności na światło,
a światło na ciemności,
którzy przemieniają gorycz na słodycz,
a słodycz na gorycz!” (Iz 5,20-21).
„Pokorni wzmogą swą radość w Panu,
i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela,
bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie,
i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią:
którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu”
(Iz 29,19-21).
„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” (Mt 5,37).
Ludzie szlachetni, prostego sumienia, niepokoją się, kiedy z ust duchownych padają słowa niesprecyzowane, niejasne, zawiłe, w duchu żenującego protagonizmu wyskakujące poza surową i dobroczynną Prawdę Ewangelii.
Niepokój ludzi szlachetnych budzą i takie sytuacje, kiedy naucza się poprawnie, czyli zgodnie z Ewangelią, ale w praktyce nie stosuje się i nie egzekwuje realizacji tego, o czym się mówi. Na przykład można pięknie mówić o szacunku dla Krzyża, ale w praktyce nie zrobić nic, aby Krzyż obronić, uszanować, dać świadectwo swojej do niego miłości. I tak w każdej innej dziedzinie.
Sprawa jest poważna i rozumiem doskonale niepokoje sumienia ludzi szlachetnych, ludzi prostego sumienia, kiedy takie niekonsekwencje mają miejsce. A mają. Romano Amerio, o którym ciepło wyraził się Benedykt XVI, w swojej znakomitej książce Iota unum, nazywa takie zachowanie (a raczej: zaniedbanie) skróconym ramieniem. Coś się mówi, ale nie egzekwuje się realizacji tego, o czym się mówiło. Tego problemu dotknąłem nieco w moim wpisie z dnia 12 czerwca 2010 - warto zajrzeć.
Ambroży skutecznie zmusił cesarza Teodozjusza do pokuty. Ten poddał się jej, przez kilka miesięcy nie przekraczając, jako pokutnik, drzwi kościoła. I święty Pasterz był konsekwentny, i cesarz. Nauka na dzisiaj.
Co ludzie sumienia prostego, nieskorumpowanego, mogą dzisiaj robić, reagując na wyżej wspomniane, zauważane niestosowności?
* Codzienna modlitwa za Pasterzy Kościoła,
* Własny przykład świętości (życie w łasce uświęcającej, solidne wypełnianie obowiązków stanu, praca nad sobą),
* Rozmowa bezpośrednio z Pasterzami Kościoła bądź pisanie do nich listów (nie upublicznianych, merytorycznych, skonsultowanych z osobami roztropnymi, z zachowaniem form należnej kurtuazji).
Nie odbiegając od tematu, na zakończenie dodam coś bardzo sympatycznego, o mądrej, wierzącej kobiecie, która nie tylko mówiła pobożnie, ale i działała zgodnie z zasadami wiary, działała zgodnie z tym, co mówiła. Nie miała skróconego ramienia. Wspaniała synteza: serce-słowa-czyny. Tak postępuje człowiek dojrzały. Krótko: o jednej mądrej przełożonej, siostrze zakonnej w odważnej konfrontacji z nowoczesnym chrześcijaństwem „otwartym”.
Julien Green w swoim Dzienniku pisze:
„Pewien zakonnik rozpoczął rekolekcje słowami: «Moje siostry, jak widzicie, nie pokłoniłem się Przenajświętszemu Sakramentowi. To już należy do przeszłości». Przeorysza stuka kosturem, przerywając mówcy: «Rekolekcje skończone».”
* * *
Zainaugurowałem dwa nowe działy (pod flagą): „Antychryst” oraz „Dla studentów”. Zapraszam!
* * *
Msza święta:
W intencji wynagradzającej Panu Bogu za bluźnierstwa i zniewagi mające miejsce pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Jakże mądra i roztropna to przeorysza, która umiała przeciwstawić się "nowoczesnemu zakonnikowi"
OdpowiedzUsuńDruga kobieta - dojrzała, bez skróconego ramienia. A my?
A ja?
Ciągle szukamy sławy, poklasku, bycia zauważonym... dopiero czyjeś piękne mądre słowa pokazują "nie tędy droga" aż się człowiek zawstydzi że ciągle "jest z tego świata".....
Może kiedyś i my, (ja!)i inni zbliżymy się choć troszkę do tego ideału, do tej syntezy: serce-słowa-czyny....
Daj Boże!
Bóg zapłać Księże Jacku, jest o czym myśleć, rozmyślać, co w sobie zmienić, ile jeszcze we mnie np. egoizmu :(((
Ps. Ach jak ja lubię "pokombinować" żeby choć na chwilę wejść na "nasze strony" (i znów się chwalę - ale w dobrej wierze)
Ewa:
OdpowiedzUsuńnapisałem tylko o jednej kobiecie.
Przepraszam, nie zrozumiałam, teraz już wiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pouczenie.