zawsze świeć nad ziemiami Europy!”
niedziela, 7 listopada 2010
KRZYŻ w CENTRUM: TAK CHCE PAPIEŻ!
Św. Jan Bosko był prostolinijny w odniesieniu do osoby Papieża. Jego programem było: Tutto col Papa, per il Papa, amando il Papa - wszystko z Papieżem, dla Papieża, kochając Papieża. Takiego odniesienia do następcy św. Piotra uczył salezjanów, młodzież, tych, których pouczał kapłańskim słowem. Jakże aktualna nauka dla współczesnych czasów, w których namnożyło nam się „mądrzejszych od Papieża” płci obojga!
Obiecałem dzisiaj drugi wątek związany z osobą i posługą Ojca świętego Benedykta XVI.
Na Krakowskim Przedmieściu, w samym centrum naszej Stolicy, został postawiony Krzyż. Wczoraj Ojciec święty mówił w Hiszpanii: Błogosławiony Krzyżu, zawsze świeć nad ziemiami Europy!
Są tacy, którym przeszkadza Krzyż w sferze publicznej. Są tacy, którym przeszkadza Krzyż na ołtarzu!
Benedykt XVI na ten temat pisał jasno i bez niedomówień. Benedykt XVI jest świadkiem Krzyża. Benedykt XVI stawia Krzyż na środku ołtarza, w samym centrum ołtarza. To właśnie temat obiecanego wątku.
Fragmenty refleksji Kardynała Ratzingera na temat liturgii wyjaśnią nam kwestię.
„Tak naprawdę doszło tutaj do klerykalizacji, której wcześniej w tym miejscu nigdy nie było. Kapłan - jako przewodniczący liturgii (jak się go teraz chętnie nazywa) - staje się teraz właściwym punktem odniesienia dla całości. Wszystko zależy od niego. To jego trzeba widzieć, to w jego działaniu brać udział, jemu odpowiadać - to jego kreatywność podtrzymuje całość. W sposób uzasadniony podejmowana jest próba zredukowania tej dopiero co powołanej do życia roli poprzez rozdzielenie różnorodnych czynności i powierzenie «twórczego» opracowania liturgii grupom wiernych przygotowujących nabożeństwo, które powinny, a przede wszystkim chcą «włączyć się» w przebieg Mszy. Coraz mniej widać tu Boga, coraz ważniejsze staje się to, co czynią ludzie, którzy spotykają się tutaj i którzy wcale nie chcą się już poddać «danemu z góry schematowi». Zwrócenie się kapłana do ludu czyni ze wspólnoty zamknięty krąg. Wspólnota w swoim kształcie nie jest już otwarta ani do przodu, ani do góry, lecz zamyka się w sobie samej. Wspólne zwrócenie się na Wschód nie oznaczało ani tego, że «celebruje się do ściany», ani tego, że kapłan «odwraca się plecami do ludu» (nie był on po prostu uważany za aż tak ważnego). Albowiem tak jak w synagodze wspólnie patrzono w stronę Jerozolimy, tak i tutaj wspólnie patrzy się «na Pana». Jak wyraził to A.J. Jungmann, jeden z ojców Konstytucji o Liturgii Świętej Soboru Watykańskiego II, chodziło raczej o ten sam kierunek zwrócenia się kapłana i ludu, którzy wiedzieli, iż wspólnie zmierzają do Pana. Nie zamykają się w kręgu, nie przyglądają się sobie wzajemnie, lecz jako wędrujący lud Boży kierują się na Wschód, w stronę Chrystusa, który wychodzi nam naprzeciw.
[…] Istotną kwestią jest jednak wspólne zwrócenie się na Wschód w czasie Modlitwy eucharystycznej. Nie chodzi tu o coś przypadkowego, lecz o rzecz zasadniczą. To nie spojrzenie na kapłana jest ważne, lecz wspólne spojrzenie na Chrystusa. Nie chodzi tutaj o dialog, lecz o wspólną adorację, o wyjście naprzeciw Temu, który nadchodzi. To nie zamknięty krąg odpowiada istocie wydarzenia, lecz wspólne wyruszenie w drogę, wyrażające się we wspólnym kierunku.
[…] Czy mamy więc teraz wszystko na nowo przestawiać? Nic nie jest przecież tak szkodliwe dla liturgii, jak właśnie ciągłe jej «robienie», nawet jeśli wydaje się, że chodzi tu o rzeczywistą odnowę. Wyjście dostrzegam tu w sugestii Erika Petersona. Kierunek wschodni był łączony, jak już słyszeliśmy, ze «znakiem Syna Bożego», z krzyżem, z powtórnym przyjściem Chrystusa. Tym samym Wschód był od początków związany ze znakiem krzyża. Tam, gdzie wspólne zwrócenie się na Wschód nie jest możliwe, tam jako Wschód duchowy służyć może krzyż. Powinien on stać na środku ołtarza oraz być punktem skupiającym wzrok kapłana i modlącego się zgromadzenia. W ten sposób postępujemy zgodnie z dawnym wezwaniem do modlitwy, znajdującym się na progu Eucharystii: Conversi ad Dominum - zwróćcie się do Pana. Patrzymy zatem wspólnie na Tego, który reprezentuje nas przed Ojcem i zamyka nas w swoich ramionach, na Tego, który czyni nas żywą świątynią. Do prawdziwie absurdalnych zjawisk ostatnich dziesięcioleci zaliczam fakt, że krzyż jest odstawiany na bok, aby nie zasłaniał kapłana. Czy krzyż przeszkadza Eucharystii? Czy kapłan jest ważniejszy od Chrystusa? Ten błąd należy naprawić możliwie jak najszybciej; da się to zrobić bez konieczności ponownych przebudowań. Punktem odniesienia jest Pan. Jest On wschodzącym Słońcem historii. Można zatem wybrać krzyż przedstawiający Mękę, uobecniający Cierpiącego, który za nas pozwala przebić swój bok, z którego wypływa krew i woda - Eucharystia i chrzest, bądź też krzyż Chrystusa tryumfującego, który wyraża myśl o Powtórnym Przyjściu i na nie kieruje spojrzenie. Zawsze jest to bowiem «Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki» (Hbr 13,8)." (Kardynał Joseph Ratzinger, Duch liturgii, Poznań 2002, s. 74-75, 77).
Teraz dodam: żaden z dokumentów Soboru Watykańskiego II nie nakazywał zrezygnowania ze zwrócenia się kapłana i wiernych ad Orientem (ku Wschodowi) i nie nakazywał zwrócenia się kapłana w kierunku ludzi. Żaden z dokumentów Soboru Watykańskiego II nie nakazywał usuwania Krzyża na bok, czy do tyłu, czy w jakiekolwiek inne miejsce.
Telewizyjne transmisje celebracji Ojca świętego Benedykta XVI nie pozostawiają cienia wątpliwości: duży Krzyż stoi na ołtarzu, ściślej: na środku, w samym centrum ołtarza, pasyjką w stronę kapłana.
Święta liturgia jest sercem życia Kościoła - fons et culmen! Mówi się więc tutaj o sprawach nie marginalnych, ale fundamentalnych, najważniejszych. W liturgii i przez liturgię dokonuje się nasze zbawienie. Bóg tutaj działa dla naszego uświęcenia!
Nie będę się wypowiadał o innych. Powiem tylko, że już ponad rok temu kupiłem sobie piękny, duży, stojący Krzyż świętego Benedykta. Odprawiając Mszę świętą, stawiam Krzyż w samym centrum ołtarza. Uczę się sztuki celebrowania w najlepszej, papieskiej szkole.
Ojciec święty Benedykt XVI daje współczesnemu zateizowanemu światu i niejednemu „katolikowi”-ateiście czy niedowiarkowi wyraźny znak: patrz na Krzyż! Hic est Deus!
Dobrze jest odczytywać znaki. Oby się nie zdarzyło tak, jak przestrzega Słowo Boże:
„A ludzie patrzyli i nie pojmowali,
ani sobie tego nie wzięli do serca” (Mdr 4,14).
Weźmy sobie do serca znak, jaki daje nam Papież. Odważając się przybliżyć się do Największej Świętości: Pana Jezusa obecnego i ofiarującego się za nas podczas Mszy Świętej - patrzmy na Krzyż. Już od dzisiaj!
A kapłanów proszę: dosyć w Kościele ospałego désintéressement wobec praktyki liturgicznej Ojca świętego Benedykta XVI! Stawiajmy Krzyż w centrum ołtarza! Już od dzisiaj!
Więcej na ten temat - co, jak i dlaczego - znajdziemy w sektorze tematycznym (pod flagą) w dziale: „Krzyż w centrum ołtarza!”.
Dodam tylko jedno spostrzeżenie: Nikomu nie przeszkadza układ ołtarza na Jasnej Górze, w kaplicy Cudownego Obrazu. Kto tam był, wie o czym mówię.
„Błogosławiony Krzyżu,
zawsze świeć nad ziemiami Europy!”
zawsze świeć nad ziemiami Europy!”
Amen.
* * *
Msza Święta:
Za ś.p. Helenę (12 r. śm.), Kazimierza i Bogdana Gizińskich, Franciszkę, Wincentego i Mieczysława Stępień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chciałbym Księdzu polecić świadectwo amerykańskiego kapłana, który - tylko raz! - odprawił Mszę świętą "ad orientem". Poruszające.
OdpowiedzUsuńhttp://reverendknow-it-all.blogspot.com/2010/11/reflection-on-liturgy-celebrated-ad.html
(Jeśli czytuje Ksiądz blog ks. Zuhlsdorfa http://wdtprs.com, to się spóźniłem :)
Panie Pawle,
OdpowiedzUsuńdziękuję za polecone linki (nie spóźnił się Pan).
Przypominam życzliwie zamieszczone nad wpisami "Reguły odnośnie do ewentualnych komentarzy". To w ramach "humanizowania" relacji i wykorzeniania anonimowości. Każdy z nas ma swoje imię i nazwisko, które powinny być powodem do chluby!
Szczęść Boże!
Przepraszam. Uzupełniam o podpis imieniem i nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńPaweł Pojawa
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńZ szacunkiem
ks. J.B.